Po urodzeniu dziecka zepsuła się relacja z mężem, jak uratować małżeństwo protection click fraud Pod względem biologii mężczyzna i kobieta są niejednorodnymi reprezentantami tego samego gatunku, zwanymi "rozsądną osobą".Ale jest heteroseksualny, więc zakolivayut, to nadal wyglądam na dwa.
Umówmy się na wstępie, że faceci bywają niedomyślni. Często. Zbyt często. Bywa też tak, że kiedy zdobędą kobietę to myślą, że zdobyli ją już na zawsze, więc nie zawracają sobie głowy takimi pierdołami jak kwiatki, kolacyjki i romantyczne spacery. Część z nich twierdzi, że to dobre dla gówniarzy. Właśnie dlatego kiedy wracają po pracy do domu to marzą tylko o tym, by nikt nie zawracał im głowy. Rozwalają się na tych swoich kanapach i pierdzą w poduszki. Nagle związek zaczyna przypominać jakiś kiepski dramat. Nie ma romantycznej miłości. Jest ona – sprzątaczka, kucharka, opiekunka do dzieci, służąca. I jest on – zmęczony, z pobożnym życzeniem by nikt nie zasłaniał mu telewizora. Obiad pod nos, kapcie pod nos, wyprasowane ubrania, wybawione dzieci. Tak ma być. Od tego jest baba. I nie chcę tu stawać po niczyjej stronie. To nie do końca jest tak, że facet to ten czarny charakter, a kobieta jest ofiarą. Po wielu wspólnych latach rutyna staje się normą. Mamy zbyt wiele na głowie, praca, rachunki, dzieci, czasem problemy zdrowotne. Nikt wtedy nie myśli o czułych objęciach przy seansie filmowym, ani spontanicznie przyniesionych kwiatach partnerce. My też już poznaliśmy smak przyzwyczajenia. Że tak już ma być. Że to normalne. Że inni też tak żyją. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że ja tak nie chcę. Po cholerę mi facet zalegający na kanapie? Nie chcę tylko prać, sprzątać i gotować. Chcę czuć się kochana. Mieć przy sobie takiego mężczyznę, jakiego pokochałam wiele lat temu. I wiesz co… źle to rozegrałam. Pretensjami nic nie zdziałałam. Bo zaczęłam mu wyrzucać, że się zmienił, że kwiatów nie dostaję, że czuję się zaniedbana i niedoceniona. Że się nie domyśli, że trzeba wprost powiedzieć, że chcę trochę zaskoczenia z jego strony… I milion innych rzeczy. W zamian dostałam to samo. Że ciągle tylko wymagam, że krytykuję, że jemu nie chce się już ze mną gadać. I zamiast poprawiać nasze relacje, psuliśmy je oboje na potęgę. Rozmawiałam potem z koleżanką, czytałam komentarze młodych matek na forum, a nawet na moim blogu… Brak umiejętności w dogadaniu się po wielu latach związku to wcale nie rzadki problem. Łatwiej jest nam coś wyrzucić drugiej osobie, niż ją zrozumieć. I w sumie moglibyśmy dalej tak żyć, bo przecież dlaczego to ja mam pierwsza wyciągać rękę? Dlaczego to ja mam kombinować i się starać, skoro jemu nie zależy? Odpowiedź jest prosta: bo ktoś musi (być mądrzejszy 😉 ). Zmieniłam taktykę. Ty do mnie z mieczem? Ja do ciebie z miłością. Upiekłam ciasto. Swoje pierwsze w życiu. Zrobiłam jego ulubione danie, placek po węgiersku. Już pomijam fakt, że sterczałam przy garach pół dnia, bo trzeba placki usmażyć, gulasz zrobić, do tego jakąś surówkę. Stałam jak kretynka. Kupiłam mu prezent. Wyhaczyłam promocje w jego ulubionym sklepie odzieżowym. Szarpnęłam się, a co! I nie, że ja to wszystko zrobiłam jednego dnia. Dawkowałam po trochę. Żeby zauważył, że go doceniam. Że jest dla mnie ważny. Że ogromną radość sprawia mi… sprawianie radości jemu. I że wcale nie musi przynosić mi kwiatów tylko dlatego, że nosi spodnie. Nagle zniknęły pretensje. Ulotniła się krytyka z jego strony. Ja, kiedy zaczęłam dawać, a nie tylko oczekiwać, miałam więcej przyjemności ze wspólnego spędzania czasu. I eureka, on przestał być nadzwyczaj zmęczony. Nie musiałam prosić o coś, co miało być zrobione pół roku temu. Nasze relacje zmieniły się o 180 stopni. No i nie oszukujmy się, udany seks to też lek na całe zło. I to wcale nie chodzi o wydaną kasę na prezent niespodziankę. Ani o te śmierdzące na cały dom placki. Tu chodzi o mały gest, który sprawił, że on został zauważony. Że zamiast krytyki dostawał moją uwagę. I nie, nie żałuję, że to ja byłam tą pierwszą osobą, która się przełamała. Dostałam potem największy bukiet kwiatów jaki kiedykolwiek widziałam. Wyjechałam na kilka dni na konferencję, podczas gdy on został w domu sam z dziećmi. Wiem, że istnieją faceci, których nic nie ruszy. Ale może jednak warto próbować? Bo co masz do stracenia? Sprawdza się stara prosta zasada: to co dajesz, otrzymujesz z powrotem. Jeśli lubisz czytać moje teksty kliknij ten czerwony guzik przy nazwie “Nieperfekcyjna Mama” TUTAJ
Eksmisja a akt własności lokalu. Bardzo ważną sprawą podczas wnioskowania o eksmisję małżonka po orzeczonej separacji jest akt własności lokalu. Jeśli eksmitowany małżonek jest wyłącznym jego właścicielem lub przysługuje mu wyłączny wkład mieszkaniowy w spółdzielczym lokatorskim prawie do mieszkania, nie ma możliwości
Witam wszystkich! To moja 6 nowenna pompejska. Zostały przede mną tylko 2 dni do jej ukończenia. W trakcie jej odmawiania Zły przez moje zmęczenie, brak nadziei i lenistwo przerwał moją modlitwę na jeden dzień, ale obiecałam sobie że Ją ukończę. Proszę Matkę Bożą o zmartwychwstanie mojego małżeństwa. Jest bardzo ciężko. Mój mąż mnie zdradza od wielu lat, od prawie 4 lat o tym wiem. Powiedział, że się zakochał i ona jest jego przyjaciółką, razem pracują. Mamy trójkę małych dzieci. Ja odkąd wiem, za wszelką cenę chcę uratować moje małżeństwo, najstarsza 10 letnia córka też o tym wie i strasznie to przeżywa. Ale na nic moje starania, prośby, płacz, szukanie pomocy u psychologów, w kościele, u rodziny. On się z nią złączył duchowo, emocjonalnie, uczuciowo. Nie chce się wyprowadzić, ale też nie chce z niej zrezygnować. Jestem zrozpaczona. Popełniam mnóstwo błędów. Chcę złożyć świadectwo, że mimo tak wielkiej dla mnie rozpaczy trwam, wiem, że to tylko dlatego, że Matka Boża mnie prowadzi. Każda nowenna mnie wzmacnia, pokazuje jaką byłam wielką egoistką, jak mało było we mnie cierpliwości, jaka byłam wygodna i leniwa. Matka Boża zmieniła mnie. Zobaczyłam jak wiele osób mam obok siebie. Choć jeszcze długa droga przede mną i moimi słabościami. Wiem, że wszystkie łaski, które otrzymałam to dzięki Matce Bożej. Módlcie się nowenną pompejską. Ona zmienia, kieruje w dobrą stronę, pokazuje jak dobrze żyć. Dziękuję Mateczko! Prowadź mnie i moją rodzinę! StartListy od CzytelnikówA – LIST: Chcę uratować moje małżeństwo
Macie kryzys w związku i nie potraficie sobie z nim poradzić? Zdecydowaliście, że będziecie walczyć zamiast się rozwodzić? Będziesz potrzebował dużo siły i samozaparcia. Poznaj 4 wskazówki, jak uratować małżeństwo i jak sprawić, by między Wami znowu było tak jak kiedyś! 1. Czy nadal ją kochasz? Najpierw odpowiedz na to pytanie
Jutro kończę 12. Nowennę Pompejańską i już nie zamierzam rozstawać się z różańcem. Zaczęłam modlić się ponad 1,5 roku temu w intencji uratowania mojego małżeństwa. Wtedy jeszcze nie wiedziałam dlaczego pomyślałam o takiej intencji, bo właściwie nic takiego się nie działo. Przynajmniej wtedy tak mi się wydawało. Żyłam sobie szczęśliwie z moją powiększającą się rodzinką. Niedawno urodził nam się drugi synek. Tylko mąż jakoś tak dziwnie się od nas oddalał, nie cieszył się już niczym no i przede wszystkim oddalił się też od Boga. Martwiłam się, że mąż ma jakąś depresję i próbowałam mu jakoś Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się po pewnym koszmarze sennym. Następnego dnia zaczęłam odmawiać NP. Wstyd się przyznać, ale nie umiałam nawet prawidłowo odmawiać różańca. Prawie codziennie czytałam te świadectwa. Bardzo współczułam wszystkim i myślałam sobie, że ja mam tylko męża z depresją, a inni są zdradzani, małżonkowie zostawiają ich, rozwodzą się. Nie mogłam wtedy pojąć, jak można wybaczyć zdradę i modlić się, żeby druga osoba wróciła po czymś takim, mimo że nawet nie prosi o wybaczenie. Teraz już wiem, że można to zrozumieć tylko wtedy, kiedy samemu się przeżyje taki koszmar. Przede wszystkim tylko z Bogiem! Po około dwóch tygodniach jakimś cudem wyciągnęłam od męża wyznanie, że od dawna mnie zdradza na imprezach integracyjnych. Oczywiście było mnóstwo płaczu i niedowierzania. Dzięki NP i tym świadectwom, które przeczytałam czułam się trochę jakby przygotowana na taki cios, że takie rzeczy się zdarzają – zwłaszcza, kiedy ktoś odchodzi od Boga. Moja reakcja była szokująca również mnie samą, bo zaczęłam uspokajać męża, że wszystko będzie dobrze i że sobie ze wszystkim poradzimy. Rozmawialiśmy codziennie w płaczu i dostawałam kolejne ciosy, że w tej chwili mąż ma romans z koleżanką z pracy i zamierza się do niej wyprowadzić. Ostateczną decyzję o wyprowadzce mąż oznajmił mi w 6. rocznicę ślubu. To działo się dla mnie wszystko jakbym była w jakimś filmie – kiepskim filmie! Miałam nadzieję, że zaraz się obudzę i wszystko wróci do normy. Mąż zmienił się nie do poznania, miał nawet inne oczy, taką obojętność, dziwną agresję i kompletny brak odpowiedzialności. Zupełnie nie ten sam, co wcześniej. Ostatecznie mąż wyprowadził się zostawiając mnie z dwójką małych dzieci (5 miesięcy i 3 lata), z kredytem na mieszkanie i samochód. To był straszny czas. Dzieci płakały, tęskniły, ciągle chorowały. Mąż często nas odwiedzał, a mnie pękało serce przy każdej wizycie. Nie mogłam się doczekać, kiedy Go zobaczę, a jak już przychodził, to często czułam potrzebę wyjścia z domu. Zwykle chodziłam do kościoła. Bardzo mi to pomagało, uspokajało mnie. Ukojenie i dużą dawkę nadziei i wiary dawała mi też spowiedź. Przez większość czasu czułam jakiś dziwny spokój i szczęście mimo tego wszystkiego. Większość znajomych to szokowało. Bardzo broniłam przed nimi męża i prosiłam żeby go nie przekreślali. Powtarzałam, że mąż jak najbardziej może wrócić i że wierzę w to, że wróci, bo się o to modlę. Oczywiście co chwilę dostawałam kolejne ciosy, które nieraz zachwiały moją wiarę w sens modlitwy, były też okrutne myśli, wspomnienia, przewidywania na przyszłość, wieczną samotność. Szukałam pomocy w rozmowach z rodziną, ze znajomymi, ale nic nie pomagało, a wręcz pogarszało sprawę, jak słyszałam u większości kompletny brak nadziei i współczucie, że ja jeszcze ją mam. W chwilach kompletnej beznadziei pomagała mi tylko modlitwa. Po 3 miesiącach od wyprowadzki męża, przyszedł pozew rozwodowy. Termin za miesiąc. Kolejny szok. Zaraz przed rozprawą trafiłam na wspaniałą adwokat. Powiedziała, że chce nam pomóc i że jest adwokatem moim i mojego męża, że będziemy próbowali jakiś mediacji, terapii, żeby uratować nasze małżeństwo. Bardzo wspierała mnie, kiedy już chciałam się poddać. Sędzina skierowała nas do mediacji. Pierwsza mediacja odbyła się w pierwszą sobotę miesiąca, a ja odprawiam pierwsze soboty ku czci Niepokalanego Serca Maryi. Mediacje odbywały się w budynku Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Jak tam wchodziłam to się śmiałam. Te rozmowy w płaczu podczas mediacji oczyściły trochę atmosferę między nami i tak sobie mijały dni, czekaliśmy na termin kolejnej rozprawy, ja przyzwyczajałam się do myśli, że będę do końca życia sama. Zbliżały się Święta i zaczynałam czuć wielki spokój i nabrałam wielkiej wiary w to, że to o co się modlę, właśnie się dzieje, że właśnie teraz mąż do nas wraca. Zaczęłam już dziękować Bogu za to, jakby mąż już wrócił i czułam się naprawdę dobrze. Nie przerażały mnie już samotne Święta ani to, że nic nie wskazuje na to, żeby mąż miał wrócić. Wręcz przeciwnie. W każdym wolnym terminie zamawiałam Msze Święte. Przypadkowo wypadały one np. w dniu wyprowadzki męża, dzień po otrzymaniu pozwu rozwodowego, dzień przed pierwszą mediacją sądową no i najważniejsza w dzień powrotu męża! Cud wydarzył się po około 7 miesiącach. Mąż pewnej nocy wysłał mi 2 piosenki polskiego zespołu. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę w tych piosenkach. Pomyślałam – co On wraca?! Niemożliwe! Nie odzywał się do rana. Oboje nie zmrużyliśmy oka. Następnego dnia mąż przyjechał do mnie rano. Był odmieniony. Wszystko zrozumiał. Powiedział, że siedział i myślał, usłyszał te piosenki w telewizji i go uderzyły. Zanim cokolwiek powiedział, czułam że wrócił mój dawny, kochany mąż. Sam był w szoku tego, jak to się stało. Nie wiedział co ma dalej robić. Wszystko okazało się bardzo proste. Mąż się nawraca i jest wspaniały! Ja dostałam tak wielką miłość przebaczającą do mojego męża, że w życiu bym się nie spodziewała, że można nie czuć urazy po czymś takim. Mąż powiedział, że nigdy nie przestał mnie kochać i że coś cały czas podpowiadało mu, że nasze dalsze wspólne życie nie jest możliwe. Stwierdziliśmy, że skoro przetrwaliśmy coś takiego, to razem przetrwamy już wszystko. Z Bogiem! Wydawało mi się kiedyś, że nie da się bardziej, ale nigdy aż tak bardzo nie kochałam mojego męża! Spodziewamy się kolejnego dzieciątka! Chwała Panu!
Terapia małżeńska: na czym polega i jak do niej przekonać. Terapia małżeńska to jedno z narzędzi, po które może sięgnąć przechodzące kryzys małżeństwo lub para będąca w separacji bądź na granicy rozwodu. Zaufanie mediatorowi lub terapeucie w takiej sytuacji potrafi uratować małżeństwo, dla którego na pozór nie było
Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 20:48 Moja sytuacja jest bardzo ciężka, jestem 3 lata po ślubie a mąż się w ogóle mną nie interesuje. Nie przytuli, nie pocałuje, o seksie to mogę zapomnieć (ostatni raz w 2011;/) Mamy półtoraroczne dziecko i chciała bym przede wszystkim dla niego walczyć o rodzinę. Wiem , że moja obecna waga stanowi pewien problem, ale łudzić się że będzie super jak schudnę też nie chcę. Mój mąż jest bardzo trudny we współżyciu, może nie agresywny ale wredny, chamski i czasem jego słowa ranią naprawdę dogłębnie. Nie piszcie że mam się rozwieść, bo nie takiej porady szukam, chce spróbować najpierw wszystko naprawić. Dołączył: 2011-09-10 Miasto: Warszawa Liczba postów: 11259 26 sierpnia 2012, 21:13 Myślicie że nie rozmawiam? Próbuję 7 dni w tygodniu niestety on mnie zbywa potrzebujesz rady: jak nakłonić męża do szczerej rozmowy. Bo problem jest i nie jest nim egoizm męża. Niestety mnie nic nie przychodzi do głowy, ale może ktoś ma jakiś pomysł. Dołączył: 2012-01-27 Miasto: Rzeszów Liczba postów: 3793 26 sierpnia 2012, 21:13 tea18 napisał(a):Kiedyś się opiekował ( jeszcze za narzeczeństwa) dbał , zajmował. A teraz? Nawet bólu głowy mieć nie się go kilka razy czy nie woli się rozwieść to mówi że nie i że mnie kocha. .. Edytowany przez zorza1982 1 października 2012, 16:07 Dołączył: 2008-07-28 Miasto: Mińsk Mazowiecki Liczba postów: 2844 26 sierpnia 2012, 21:13 nie Twoje kilogrmy sa problemem. Problemem jest to ze nie potraficie ze soba rozmawiac. Kazdy mowi swoje i swojego zdania broni - zero kompromisu. Tak mi sie wydaje po przeczytaniu calego watku. Poza tym jesli kochal Cie szczupla, a +10 juz nie, to to nie jest milosc. jagoa 26 sierpnia 2012, 21:14 Macie zobowiązanie względem siebie- co ma ci powiedzieć ....Zeby facet mając żonę prawie rok w celibacie wytrzymał nie wierzę Dołączył: 2011-09-10 Miasto: Warszawa Liczba postów: 11259 26 sierpnia 2012, 21:16 pyzia1980 napisał(a):Galahda napisał(a):a pracujesz? bo wbrew pozorom to ważne , facecie jakoś gorzej traktują kobiety które nie pracują moja mama przez rok nei pracowała to awantury były o wszystko nawet że krzyżówkę rozwiązuje (choć było, ugotowane, uprane , wysprzatane na tip top) ledwo poszła do pracy to ojciec od razu przestał się czepiać (pieniędzy nam nie brakowała jak mama nie pracowała, a ojciec ani razu jej tego nie wypomniał)Nie zgodzę się z tym :-)Mój mąż zawsze powtarzał że najważniejsze jest co ja bym chciała robić w życiu lub jego marzeniem było bym była w urodziłam dziecko to przez pierwsze 4 lata aż synek nie poszedł do przedszkola byłam z nim w poszłam do zawsze mnie cenił,szanował,pomagał niezależnie czy pracował czy akurat o niczym nie świadczy. Stosunek do niepracującej kobiety wynosi się z domu. Widać Twój mąż miał dobre moim zdaniem, nie w tym tkwi problem. Nawet największy zwolennik pracy kobiet nie odmawia współżycia przez pawie rok, bo jego żona nie pracuje. Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 21:16 Nie prawda że każdy swojego broni, potrafiłam nie raz zrezygnować z ważnych dla mnie kwestii by nie wszczynać kolejnej awantury jednak tutaj nic nie pomaga, bo zawsze znajdzie się powód. Nie ukrywam ,że były momenty w których byłam na skraju załamania nerwowego, chciałam się spakować odejść, ale zawsze mnie błagał bym została. Nie wiem czego on chce. Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 21:17 A ja wierzę że się da, nigdy nie był specjalnie obrotny w tych sprawach. Dołączył: 2010-11-24 Miasto: Dolina Słoni Liczba postów: 14444 26 sierpnia 2012, 21:17 Uważam że powinnaś być "ostra"Rozmowa tu i będzie Ciebie zbywać,robił głupie uśmieszki to powiedź "Albo rozmawiamy poważnie albo się rozstańmy".Może to podziała na niego jak zimny możesz sobie pozwolić by mąż Ciebie tak byliście ze sobą zanim wzięliście ślub?3 lata po ślubie to krótko więc jak już teraz macie takie poważne problemy to później może być już tylko w każdym razie nie zniosłabym obojętności,braku szczerości,brak rozmów i jeszcze ten seks z 2011 roku.... Edytowany przez pyzia1980 26 sierpnia 2012, 21:19 Dołączył: 2008-07-28 Miasto: Mińsk Mazowiecki Liczba postów: 2844 26 sierpnia 2012, 21:18 AgnieszkaHiacynta napisał(a):tea18 napisał(a):Myślicie że nie rozmawiam? Próbuję 7 dni w tygodniu niestety on mnie zbywa potrzebujesz rady: jak nakłonić męża do szczerej rozmowy. Bo problem jest i nie jest nim egoizm męża. Niestety mnie nic nie przychodzi do głowy, ale może ktoś ma jakiś pomysł. jakby mnie moj tak potraktowal to kazalabym mu siadac na d... i sluchac co mam do powiedzienia. Dobrym pomyslem byloby spisac sobie co chcesz powiedziec, zeby nie wylac niepotrzebnie wiadra zalów. Dołączył: 2010-02-17 Miasto: Dietkowo Liczba postów: 818 26 sierpnia 2012, 21:23 Próbowałam takich rozmów. Nic nie dają, jak chciałam odejść to szantażował mnie emocjonalnie. Chciała bym uratować to małżeństwo , ale już nie wiem czy się da.
W Internecie zacząłem szukać rady jak uratować małżeństwo i tak znalazłem świadectwa innych osób opowiadających o Nowennie Pompejańskiej. Postanowiłem, że spróbuję, chciałem uratować nasze małżeństwo. Różaniec bardzo mi pomógł, uświadomiłem sobie wiele nieprzyjemnych rzeczy o sobie, o tym jak żyłem.
Kiedy kilka lat temu żegnałam mojego Męża przed wyjazdem do sanatorium,to żegnałam kochającego mnie mężczyznę. Po 3 tygodniach wrócił nie On, ale potwór, który mnie niszczył. Była jego zdrada i kilkomiesięczny romans. Do tego morze alkoholu. Sytuacja była beznadziejna – nikt nie wierzył., że taka przemiana człowieka w tak krótkim czasie jest możliwa. Ale to się stało naprawdę. I nikt nie wierzył., że nasze małżeństwo przetrwa. Zło niszczyło każdy aspekt naszego życia. Choć byłam rozbita na atomy, roztrzaskana z bólu, to wiedziałam jedno: mój Mąż nie jest sobą, a ja Go nigdy nie przestałam kochać i nie zwątpiłam w Jego miłość do mnie. Pan Bóg i Maryja swoimi sposobami dotarli do mnie – dali mi tyle znaków związanych z różańcem, że w końcu nie mogłam ich więcej ignorować lub brać za czysty przypadek. Nie wiedziałam nawet wtedy o istnieniu Nowenny. Cały czas prosiłam tylko Boga, aby pomógł mi jakoś rozwiązać ten problem w życiu, który dotknął moją rodzinę i aby pomógł mi poradzić sobie ze złem, które nas spotkało. Żeby mi pokazał jakiś sposób na to, jak walczyć… Przeszukując zasoby internetu w temacie związanym z medycyną, nieoczekiwanie przed moimi oczami pojawiła się kompletnie niezwiązana z wynikami wyszukiwania strona o Nowennie i o uratowaniu małżeństwa. Byłam zszokowana takim działaniem wyszukiwarki – no bo skąd to się wzięło tutaj – i na dodatek znowu o różańcu! I co to w ogóle jest ta Nowenna?… Z ciekawości weszłam w odnośnik. Trafiłam na film – świadectwo rekolekcyjne, w którym młoda mężatka opowiadała, jak dzięki Nowennie uratowała swoje małżeństwo. Obejrzałam cały film i płakałam jak bóbr, bo widziałam niezwykle dużo podobieństw w sytuacji. A potem odkurzyłam różaniec i zaczęłam odmawiać moją pierwszą Nowennę. Prosiłam o przywrócenie Męża – i tak się stało. Prosiłam innych ludzi o wsparcie w modlitwie – i je dostałam. I czułam moc płynącą z tej modlitwy. Między innymi od ludzi z tej strony. Niech Bóg Wam wszystkim za te modlitwy wynagrodzi, a ja tutaj składam tylko moje skromne dziękuję :-). Potem w kolejnej Nowennie dziękowałam za to, co już dostałam i prosiłam o trzeźwość dla mojego Męża – i tak się stało :-). Mąż podjął SAM leczenie. Wciąż je jeszcze kontynuuje. Obecnie jest innym człowiekiem, niż był kilka lat temu. Każdego dnia jest lepszą wersją siebie. Wrócił mentalnie, duchowo i nasze małżeństwo na nowo rozkwita, a my wiemy, że się bardzo kochamy. Wg wielu osób to niemożliwe, aby po tym, co się stało u nas i po tym, jak bardzo złe siły niszczyły wszystko miedzy nami, cokolwiek można było odbudować. O tym, jak było źle, niech świadczy fakt, że jedna z przyjaciółek naszej rodziny znająca nas od wielu lat, z wykształcenia psycholog, pytała mnie wielokrotnie, skąd czerpię siły na to, aby trwać, bo wg niej to nie ma szans na przetrwanie. Zawsze odpowiadałam, że gdyby nie modlitwa i różaniec, to bym tej siły nie miała. Obecnie ta sama pani psycholog wszystkim przytacza nasz „beznadziejny” przypadek za wzór – w kategoriach cudu. A ja wiem, że to rzeczywiście był cud 🙂 – bo Maryja była obecna u nas każdego dnia i nas chroniła od złego. I jest obecna każdego dnia – bo odmawianie różańca to moja codzienna dawka doładowania duchowego. Dzięki Ci Królowo Różańca za Nowennę. Dziękuję wszystkim za modlitewne wsparcie w bardzo trudnym dla mnie czasie kilka lat temu. Nowenna działa i ma ogromną moc – dostaje się wszystko, o co się prosi – pod warunkiem, że prosi się w odpowiedni sposób i gorąco wierzy, że Maryja dała nam Nowennę jako narzędzie do walki ze złem. Od razu napiszę też, że prawdą jest, iż zło zrobi wszystko, aby przeszkadzać w odmawianiu Nowenny. Będzie odwracać uwagę, przeszkadzać, zabierać czas, straszyć nawet. Doświadczyłam, potwierdzam. Nieraz dopadał mnie niewyjaśniany lęk i dziwne przeszkadzające w odmawianiu Nowenny rzeczy się działy. Kiedy domyśliłam się, że to robota złego, głośno i wyraźnie, trzymając różaniec w ręku zwróciłam się do eteru i powiedziałam „Nie przeszkodzisz mi, bo ze mną jest Maryja”. Choć może się to wydawać dziwne, to skutkowało. I przeszkadzanie było coraz słabsze – tym słabsze, im więcej się modliłam. Dziękuję z całego serca Bogu, Jezusowi i Maryi za opiekę i Nowennę :-).
I tak jak skuteczna terapia wymaga ustalenia przyczyn choroby, do uleczenia relacji konieczna jest świadomość, co wywołało ich załamanie. Powody na różnych etapach wspólnego życia bywają rozmaite, ale ich zrozumienie jest zwykle pierwszym krokiem do przezwyciężenia kryzysu w małżeństwie .
1 2020-09-02 13:58:28 Ostatnio edytowany przez Austen27 (2020-09-02 13:58:59) Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Temat: Jak uratować to małżeństwo? Cześć dziewczyny, piszę tutaj, bo z bezsilności nie wiem już, gdzie się zwrócić po pomoc i małżeństwo przechodzi kryzys, ale wygląda na to, że tylko parą od 4 lat, 2,5 roku temu się pobraliśmy, a 1,5 roku temu na świat przyszedł nasz zaszłam w ciążę mój mąż stopniowo tracił zainteresowanie moją osobą, coraz częściej szukał pretekstów i okazji do spotkań ze znajomymi z pracy, zamiast spędzać czas ze mną (dodam,że nie należy do osób szczególnie towarzyskich, jest raczej typem domatora).Kiepsko wygląda również nasze pożycie, w przebiegu całej ciąży uprawialiśmy sex może 3-4 razy z czego większość na samym początku, zanim jeszcze było widać brzuszek, potem raz zmusiłam go wręcz ok 6 miesiąca tłumacząc, że ciężarna też wciąż ma potrzeby. Czuć było wtedy, że został zmuszony. Od tamtej pory jesteśmy białym małżeństwem, mąż mnie nie całuje, nie dotyka, nie przytula. Nie okazuje najmniejszego zainteresowania sexem. Setki już razy podejmowałam temat, próbowałam z nim rozmawiać, pytać o przyczynę etc, ale on nie widzi problemu, uważa że jest dziecko, nie ma czasu, nie ma sposobności, ale gdy przedstawiam mu możliwości (mamy drugi pokój, dziecko w nocy przesypia spokojnie kilka pierwszych godzin) to on zawsze znajdzie jakiś wykręt, a że w drugim pokoju, nie w sypialni to jakoś tak dziwnie (przed ślubem każde pomieszczenie było ok), a co jak obudzi się dziecko etc. Nie rozumiem, co się stało. Nie podejrzewam go o zdradę, bo uważam, że jest na to zbyt leniwy, ale nie jest dla mnie normalnym, że zdrowy facet przez 2 lata nie ma ochoty na sex z własną żoną i świetnie znosi celibat. Ja już dostaję do głowy. W ciąży nie przytyłam dużo, szybko wróciłam do formy i figury sprzed, jestem osobą szczupłą, gdy wychodzę na ulicę non stop zaczepiają mnie obcy faceci, nie pojmuję, dlaczego mój własny mąż nie widzi we mnie już atrakcyjnej kobiety. Bardzo źle się z tym czuję, ale w zasadzie całe nasze małżeństwo wydaję się być teraz takie udawane, na siłę, a bo się pobraliśmy, bo jest dziecko, to trzeba jakoś razem żyć, niekoniecznie się kochać. Mam wrażenie, ze on właśnie tak to widzi, bo dla mnie sex jest bardzo ważną sferą związku, ja wciąż pokazuję mężowi, że jest dla mnie atrakcyjny, że mnie pociąga, a z jego strony nic, zero. Jakby mógł to chyba kijem by mnie odsuwał, a usta zakleił taśmą, żebym tylko przestała już mu truć, że mamy kryzys, że dlaczego nie uprawiamy sexu, że nasz związek jest zupełnie pusty, a my żyjemy ze sobą jak brat z siostra i to na dodatek nie za bardzo ze sobą zżyci...Już kompletnie nie wiem, co robić, podejmowałam setki prób rozmów, mediacji, naprawiania relacji, proponowałam terapię, ale on mnie wyśmiewa, że nasłucham się koleżanek chwalących swoich mężów, naoglądam głupot w tv o tym, jak to rzekomo powinno wyglądać małżeństwo i potem mi się w głowie roi, że mamy jakiś mam robić? Jak do niego dotrzeć? Coraz częściej i poważniej zaczynam myśleć o rozwodzie...Nie dostaję od męża wsparcia w żadnej dziedzinie naszego wspólnego życia, a teraz mam taki okres w życiu, że naprawdę tego wsparcia potrzebuję. 2 Odpowiedź przez Istotka6 2020-09-02 14:03:36 Istotka6 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-30 Posty: 2,140 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Udajcie się do seksuologa, niech wypada skad u mężczyzny taki problem z libido, być może podłoże zdrowotne, stres, używki itp. Jesteś pewna że nie zdradza? Typ domatora zaczyna częściej wychodzić, nie ma ochoty na żonę, emocjonalnie też się oddaliście, naprawdę tak bardzo ufasz? Nie ma rewolucji, jeśli nie ma buntu. 3 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 14:17:56 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Już sama nie wiem, czy ufać,ale od 3 miesięcy pracuje zdalnie z domu, więc wychodzi tylko na szybkie zakupy. Nie miałby kiedy mnie zdradzić. Wcześniej też raczej z biura jechał na zakupy i od razu wracał do domu, co prawda wracał późno, bo koło 18-19, ale taki ma tryb pracy. Nie widzę luki na zdradę. Na obcą babę też trzeba mieć czas, trzeba mieć z nią kontakt, przyjeżdżać na spontaniczne spotkania, to jest kawał logistyki, mojemu mężowi by się po prostu nie chciało w to seksuologa czy innego terapeuty nie chce iść, bo twierdzi, że on nie ma problemów,a moje to tylko urojenia. Tylko, że dwa lata bez sexu to już nie jest "chwilowy kryzys". 4 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-09-02 14:20:57 Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Jak próbowałaś podejmować rozmowę wiele razy i nie widzisz efektów - udajcie się na jakąś terapię. Być może potrzeba, żeby ktoś inny z nim do potencjalnej zdrady - może jest coś co angażuje go wirtualnie - bez kontaktu osobistego? 5 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 14:47:07 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Proponowałam terapię już kilka razy, bo sama też widzę, że moje gadanie, próby rozmów, tłumaczeń nie przynoszą żadnych rezultatów i chciałabym, żeby ktoś obcy spojrzał na nasz związek z zewnątrz, ale mój mąż nie chce o tym słyszeć. Upiera się, że on jest zdrowy, a psychologa nie potrzebuje, bo nie mamy żadnych problemów i że brak sexu wynika z braku czasu i faktu, że jest dziecko. Super, tylko miliony ludzi mają dzieci, ale jakoś nikt z tego tytułu nie narzuca sobie celibatu do nie wiem...osiągnięcia przez dziecko pełnoletności? Jeśli chodzi o inne sposoby na zaspokajanie, to też nie sądzę, żeby mąż odczuwał taką kiedyś zapytany czy nie brakuje mu sexu powiedział, że brakuje, ale trudno (?!). Dodał, że nie jest już młodzieniaszkiem, żeby musiał to robić dzień w dzień - to też rozumiem, ale jest facetem świeżo po 40-tce, to nie jest kryzys męskości, to wiek tzw. drugiej młodości, facet w tym wieku nadal powinien być zainteresowany sexem, wiadomo, nie będzie chodził nabuzowany jak 20-latek, ale jakieś potrzeby wciąż ma. Mój mąż jest jakimś wyjątkiem. 6 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-02 15:06:53 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-02 15:09:37) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen jak wygląda dzień Twojego męża co robi według Ciebie oprócz zdalnej pracy w żyje i funkcjonuje na co dzień?Znowu niestety mi się skojarzyło to znaczy Twoja historia z inną historią na forum , zwłaszcza pewien okres waszych historii coś pewnie utożsamisz i zidentyfikujesz różnice też poznasz z w tym wątku co tam się stało jest smutne i w sumie tragiczne,ale u Ciebie nie musi tak nie - możesz wybrać coś innego. "Cichociemny na paralotni" 7 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-02 15:15:07 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Seks wydaje się pobocznym problemem w tym związku. Leży na całego bliskość i komunikacja. Bo przyczyny stanu rzeczy są do ustalenia w 10 minut, lecz gdy brakuje komunikacji i bliskości, to właśnie możliwa jest taka aktywna obrona przed wyjaśnieniem co jest grane, którą stosuje Twój mąż, tu dodać facet jest dorosły, Ty jesteś dorosła, siłą go nie zmusisz, albo się dostosujesz, albo mu podziękujesz. 8 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 15:22:31 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Hmm aktualnie jesteśmy w trakcie budowy domu, ale ja oprócz opieką nad dzieckiem zajmuję się też całą logistyką ekip budowlanych, załatwianiem materiałów, zgrywaniem wszystkiego do kupy, czytam i analizuje różne rozwiązania, żeby wybrać najlepsze rozwiązania do domu, bo mąż jak tłumaczy, nie ma na to czasu (pracuje). Tak więc aktualnie jego dzień wygląda tak, że wstaje rano i idzie do komputera, potem jak wstaje mały to ja się nim zajmuje, żeby jak najmniej przeszkadzal tatusiowi w pracy. Są dni, że trzeba czegoś dopilnować na budowie, wtedy mąż w trakcie pracy musi tam podjechać, robi szybkie zakupy i wraca do pracy lub też pracuje normalnie ciągiem do 16-17, a później trochę pobawi się z dzieckiem i w zasadzie już tylko sobie odpoczywa, chyba że znów musimy podjechać coś skontrolować na budowę, wtedy całą paczką jedziemy na działkę. Wieczorami kąpiemy dziecko, układamy je do snu i mój mąż albo musi jeszcze "popracować", albo siedzi na kanapie przed tv i się relaksuje. Sporadycznie od czasu do czasu wieczorami wychodzi jeszcze pobiegać, ale to są raczej rzadkie skoki aktywności. Nie sprząta w domu, nie gotuje. Po prostu pracuje i czasem robi zakupy. Tyle. 9 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 15:32:07 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?MagdaLena1111 wiem, że bliskość i komunikacja też u nas leży, dlatego ja piszę o całokształcie związku - kryzys na całego, ale jest zupełnie tak, jakbym tylko ja to widziała, jakby tylko mi to przeszkadzało i czuję się dodatkowo, jak zrzędliwa żona, bo usiłuję przekonać męża do naprawianie czegoś, co według niego jest bez zarzutu. Najgorsze jest to, że kiedy ja zaczynam wspominać o rozwodzie (żeby go nastraszyć chocby) to on uwaza, ze to zart, ale odgraza sie,ze wtedy zabierze dziecko i już przestaje być zabawnie. 10 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-02 15:51:10 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:MagdaLena1111 wiem, że bliskość i komunikacja też u nas leży, dlatego ja piszę o całokształcie związku - kryzys na całego, ale jest zupełnie tak, jakbym tylko ja to widziała, jakby tylko mi to przeszkadzało i czuję się dodatkowo, jak zrzędliwa żona, bo usiłuję przekonać męża do naprawianie czegoś, co według niego jest bez zarzutu. Najgorsze jest to, że kiedy ja zaczynam wspominać o rozwodzie (żeby go nastraszyć chocby) to on uwaza, ze to zart, ale odgraza sie,ze wtedy zabierze dziecko i już przestaje być Ty jeden szantaż i manipulację, on w odwecie kolejny szantaż i co, idź sama do psychoterapeuty, bo de facto, jak sama zauważyłaś, to Ty masz problem. Po prostu poukładaj się z sytuacją i znajdź najlepsze rozwiązanie dla siebie przy wsparciu kogoś, kto Ci pomoże przez to przejść. Tu nic się więcej zrobić nie da. 11 Odpowiedź przez ulle 2020-09-02 15:55:29 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Autorko, napisałaś, że byłaś w szóstym miesiącu, gdy praktycznie zmusilas męża do współżycia i że od tamtej pory jesteście białym małżeństwem, chociaż od początku, gdy tylko zaszlas w ciążę było beznadziejnie, ale ten raz w szóstym miesiącu dobił wszystko do reszty. Kiedyś słyszałam o takim przypadku, że facet autentycznie nabrał obrzydzenia do żony, ponieważ nie mógł się przełamać do seksu, gdy ona była w ciąży, za każdym razem miał wrażenie, że dziecko patrzy i boi się tego, co widzi. To była tak silna obsesja, że właściwie przełożyła się na dalsze współżycie z żoną, po prostu odrzuciło go od niej. Na co dzień zachowywał się w miarę normalnie, chociaż błysku w oku już nie miał na myśli o tym, że ma rodzinę, ale gdy przychodził moment wyczuwania przez niego, że żona pragnie bliskości wpadał w panikę i zwyczajnie był impotentem na samą myśl o seksie z nią. Może w waszym przypadku też stało się coś takiego? 12 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-02 16:01:45 paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Zaprzestań straszenia i szantaży bo on ma widocznie swoje haki na Ciebie uwiązał w jakiś sposób tu na forum ( przynajmniej w ostatnim czasie ) to faceci mają takie dylematy jak Ty kobiety też ale trochę typu historie nie kończą się niestety szczęśliwie,czasem jednak kończą poprzez rozstania spokojem jednej ze stron bo o drugiej niewiele wiadomo co robi..Jak masz się rozwodzić to się rozwiedź takie wzajemnie strachy na lachy to mordęga na określeniem będzie toksyczny związek oparty na przywiązaniu mąż żyje we własnym świecie z którego wychodzi bo czasem musi takie odnoszę ma sztandarowe argumenty - pracuje (świętość pracowitości), zajmuje się dzieckiem tata - (prawie) idealny,nie pije ,nie bije,siedzi w domu na doopie ,pozornie dla świętego spokoju i dla utrzymania swojego "alibi na życie", angażuje się w budowę domu,bo musi czasem .Nie masz za bardzo ruchu "Cichociemny na paralotni" 13 Odpowiedź przez Matylda18 2020-09-02 22:12:03 Matylda18 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-06-11 Posty: 202 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Znalazł sobie drugą mamusie.:), szczerze współczuję. 14 Odpowiedź przez Istotka6 2020-09-02 22:23:14 Istotka6 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-30 Posty: 2,140 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Hmm może zacznij o siebie dbać, chodzić na siłownię, seksownie się ubierać i przede wszystkim nie nalegac i nie poruszać tematu seksu, niech sam dojdzie do tego, że tego chce. Próbowałaś tego? Im ktoś bardziej chce, tym drugą stronę może to odniechecac, może to typ zdobywcy i to on ma zdobywać Cię więc nie dawaj się na tacy Nie ma rewolucji, jeśli nie ma buntu. 15 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-02 23:06:44 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Oczywiście, że próbowałam. Niestety jeszcze większe dbanie o siebie nie sprawia mężowi różnicy. Nie działają też na niego sztuczki typu zmysłowa bielizna etc. - nie lubi tego. Tak naprawdę co bym nie zrobiła i czego nie próbowała, to efekt zawsze jest ten sam, czyli nie dzieje się nic. Próbowałam zadziałać na jego wyobraźnię, rzuciłam mu kiedyś, że wciąż cieszę się powodzeniem, gdy wychodzę na ulicę, mężczyźni mnie zaczepiają, oglądają się za mną, ale jaka jest na to reakcja mojego małżonka (zamiast dumy, zazdrości, lub innej pozytywnie motywującej reakcji) on tylko potrafi powiedzieć, że tacy faceci to jakaś patologia, że to na bank jacyś chorzy zwyrole, bo normalny facet nie woła, nie gwiżdże i nie zaczepia kobiety na przy nim poczucie kobiecości, czuję się nieatrakcyjna, mało wartościowa, z każdym dniem mam mniejszą ochotę do życia, do wykonywania codziennych czynności, mam wrażenie, że popadam w jakąś depresję. 16 Odpowiedź przez zwyczajny gość 2020-09-02 23:51:49 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2020-09-02 23:55:53) zwyczajny gość Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-12-01 Posty: 1,755 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Hmmm, masz problem jaki zwykle spotyka połowę mężczyzn. Brak seksu w szczerej rozmowy problemu nie rozwiążesz.....gorzej, gdy druga strona nie chce na ten temat rozmawiać.....Przyczyny mogą być różne:- impotencja i urażona męskość. Do tego wstyd przed kompromitacją. Facetowi trudno się do tego przyznać i woli lawirować byle się nie powiedziec nowa znajomość internetowa i jakieś zauroczenie drugą kobietą. - platoniczna i niespełniona miłość do znajomej skoro nie ma czasu na skrywany homoseksualizm- choroba.....nadciśnienie, cukrzyca, zaburzenia hormonalne....i niektóre lekarstwa obniżające libido- wpływ pornografiiItp. żadanie czy awantury do niczego nie prowadzą.....powodują u faceta jedynie dodatkowy stres i odwrotny delikatna rozmowa, chwila szczerości.....może przynieść inaczej to albo trwanie w celibacie, albo kochanek na boku, albo rozwód.... 17 Odpowiedź przez 2020-09-03 06:56:45 Ostatnio edytowany przez (2020-09-03 06:57:40) Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-10 Posty: 2,874 Wiek: 29 Odp: Jak uratować to małżeństwo? ulle napisał/a:Autorko, napisałaś, że byłaś w szóstym miesiącu, gdy praktycznie zmusilas męża do współżycia i że od tamtej pory jesteście białym małżeństwem, chociaż od początku, gdy tylko zaszlas w ciążę było beznadziejnie, ale ten raz w szóstym miesiącu dobił wszystko do reszty. Kiedyś słyszałam o takim przypadku, że facet autentycznie nabrał obrzydzenia do żony, ponieważ nie mógł się przełamać do seksu, gdy ona była w ciąży, za każdym razem miał wrażenie, że dziecko patrzy i boi się tego, co widzi. To była tak silna obsesja, że właściwie przełożyła się na dalsze współżycie z żoną, po prostu odrzuciło go od niej. Na co dzień zachowywał się w miarę normalnie, chociaż błysku w oku już nie miał na myśli o tym, że ma rodzinę, ale gdy przychodził moment wyczuwania przez niego, że żona pragnie bliskości wpadał w panikę i zwyczajnie był impotentem na samą myśl o seksie z nią. Może w waszym przypadku też stało się coś takiego?Szczerze mowiac to gdyby partner raz zmusil mnie do seksu to juz nigdy nie mialabym ochoty. Zbrzydlby mi. Tez przyszlo mi do glowy cos podobnego do tego co napisalas. On moze sie brzydzic ciezarna i ciaza cala. Czy on byl przy porodzie?Jezeli nie byl to moze starczy, ze sobie wyobrazi Twoje genitalia po tym uratowac malzenstwo? Pogodzic sie z brakiem seksu. 'To go back, you must go through yourself, and that way no man can show another.' 18 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 08:25:35 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-03 08:35:21) ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? napisał/a:ulle napisał/a:Autorko, napisałaś, że byłaś w szóstym miesiącu, gdy praktycznie zmusilas męża do współżycia i że od tamtej pory jesteście białym małżeństwem, chociaż od początku, gdy tylko zaszlas w ciążę było beznadziejnie, ale ten raz w szóstym miesiącu dobił wszystko do reszty. Kiedyś słyszałam o takim przypadku, że facet autentycznie nabrał obrzydzenia do żony, ponieważ nie mógł się przełamać do seksu, gdy ona była w ciąży, za każdym razem miał wrażenie, że dziecko patrzy i boi się tego, co widzi. To była tak silna obsesja, że właściwie przełożyła się na dalsze współżycie z żoną, po prostu odrzuciło go od niej. Na co dzień zachowywał się w miarę normalnie, chociaż błysku w oku już nie miał na myśli o tym, że ma rodzinę, ale gdy przychodził moment wyczuwania przez niego, że żona pragnie bliskości wpadał w panikę i zwyczajnie był impotentem na samą myśl o seksie z nią. Może w waszym przypadku też stało się coś takiego?Szczerze mowiac to gdyby partner raz zmusil mnie do seksu to juz nigdy nie mialabym ochoty. Zbrzydlby mi. Tez przyszlo mi do glowy cos podobnego do tego co napisalas. On moze sie brzydzic ciezarna i ciaza cala. Czy on byl przy porodzie?Jezeli nie byl to moze starczy, ze sobie wyobrazi Twoje genitalia po tym uratowac malzenstwo? Pogodzic sie z brakiem chyba rzeczywiście tylko pogodzenie się z taką sytuacją pozostało autorce, skoro chce ona uratować to małżeństwo. Mąż autorki, choćby nawet i na sile wmawiał w siebie, że żona pociąga go jako kobieta, to i tak nic nie wskóra, bo albo jest pociąg, albo go nie ma. On może cenić autorkę za różne jej zalety, lubić ja jako człowieka, szanować itd ale najwyraźniej ona zwyczajnie go nie pociąga jako kobieta. Dla niego nie jest po prostu seksowna. Autorko, super że o siebie dbasz, ale to i tak niczego nie zmieni. Twój mąż ma rację nazywając Twoich ulicznych adoratorów patologia. Rzeczywiście to muszą być prymitywy, bo żaden facet na poziomie nie będzie cmokał, gwizdał ani wykrzykiwał za kobieta idąc ulicą. Kiedyś tacy wołali " ej lala, bucik cię się rozwala" to żadna chlubą dla kobiety, żeby tak wołali za nią jest jeszcze gorzej, bo może ubierasz się i czeszesz tak, że wyglądasz jak, no nie wiem do jakiego typu kobiet cię porównać, żeby nie sprawić Ci niepotrzebnie przykrości, no ok daruje sobie porównywanie Cię do kogokolwiek. Skoro on nie jest zainteresowany wizyta u terapeuty czy seksuologa, to tak naprawdę odrzuca jedyna szansę walki o wasze małżeństwo. Oboje jesteście jeszcze stanowczo za młodzi na to, by godzić się na białe małżeństwo. Twój mąż, tak przynajmniej się domyślam, na razie nie myśli o zorganizowaniu sobie kochanki ani o rozwodzie, ponieważ w gruncie rzeczy szanuje Cię jako kobietę i matkę swojego dziecka i na pewno też zależy mu na tym, żeby dziecko miało ojca na co dzień. Stąd jego dalekosiężne plany związane z budową domu. Gdyby było inaczej, to już teraz byłby na wylocie, nie budowałby domu, nie wkładał kasy ani wysiłku w coś, co z góry skazywałby na klęskę. Tak więc wygląda na to, że on jest skłonny żyć w tak wyglądającym małżeństwie. Niestety Ty masz z tym problem i trudno Ci się dziwić. Nie zmuszaj swojego męża do seksu, nie szantażuj go, bo raz, że i tak nic Ci to nie da, a dwa zniechecisz go do tych spraw jeszcze bardziej. Niedawno był tu wątek kobiety, której mąż nie dawał spokojnie żyć, bo non stop nagabywał ja o seks, łapał za miejsca intymne w najmniej spodziewanym momencie, ślinił się na jej widok itd. Kobieta miała go serdecznie dość, postrzegała go jako oblecha i kompletnie straciła pociąg do tego człowieka. Szczerze mowiac, w ogóle jej się nie dziwię, bo typ erotomana gawędziarza czy oblapujacego jest po prostu obrzydliwy. Oczywiście nie twierdzę, że Ty jesteś jakąś erotomanką, ja nawiązuje tylko do tego, że za często i za wszelką cenę starasz się wymusić na swoim mężu zainteresowanie go sobą jako kobieta. Niestety to tak nie działa. Może idź najpierw sama do seksuologa i przedstaw swój problem. Seksuolog podpowie Ci w jaki sposób mogłabyś zachęcić męża, by następnym razem poszedł na wizytę razem z Tobą, nie wiem ale tak to sobie wyobrażam, że seksuolog on tego zacznie i może powoli coś zaczęłoby ruszac z miejsca?Inaczej czeka Cię konieczność znalezienia sobie kochanka (dla mnie masakra) albo rozwód ( też okropne rozwiązanie). 19 Odpowiedź przez Anemonne 2020-09-03 08:54:17 Anemonne 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-08 Posty: 10,422 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:Kiepsko wygląda również nasze pożycie, w przebiegu całej ciąży uprawialiśmy sex może 3-4 razy z czego większość na samym początku, zanim jeszcze było widać brzuszek, potem raz zmusiłam go wręcz ok 6 miesiąca tłumacząc, że ciężarna też wciąż ma potrzeby. Czuć było wtedy, że został ale co to znaczy, że ZMUSIŁAŚ go do seksu? Zdajesz sobie sprawę, że to był gwałt? Wyobraź sobie odwrotną sytuację: kobieta nie chce uprawiać seksu, ale partner zmusza ją i nie daje wyboru pod pretekstem jej "małżeńskiego obowiązku" zaspokojenia jego potrzeb. Nadal nic nie zgrzyta?Upewnię się więc raz jeszcze: zgwałciłaś swojego męża, po tym incydencie on stracił ochotę na współżycie z Tobą, a Ty się temu dziwisz, tak? 20 Odpowiedź przez Kacper55 2020-09-03 09:00:18 Kacper55 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-23 Posty: 265 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Najprawdopodobniej konstrukcja seksualna męża jest taka jaka jest ,tu można coś jedynie naginać ,raczej nic autorce drogi wyjścia z problemu typu , znajdź sobie kochanka ,kiedy ma dziecko ,no nie powiem czym już się przestalem dziwić temu że ostatecznie tak wiele kobiet ląduje z kotem jako towarzyszem życia ,kiedy jedynak dorosnie i Może być piesek 21 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 09:01:19 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Anemonne napisał/a:Austen27 napisał/a:Kiepsko wygląda również nasze pożycie, w przebiegu całej ciąży uprawialiśmy sex może 3-4 razy z czego większość na samym początku, zanim jeszcze było widać brzuszek, potem raz zmusiłam go wręcz ok 6 miesiąca tłumacząc, że ciężarna też wciąż ma potrzeby. Czuć było wtedy, że został ale co to znaczy, że ZMUSIŁAŚ go do seksu? Zdajesz sobie sprawę, że to był gwałt? Wyobraź sobie odwrotną sytuację: kobieta nie chce uprawiać seksu, ale partner zmusza ją i nie daje wyboru pod pretekstem jej "małżeńskiego obowiązku" zaspokojenia jego potrzeb. Nadal nic nie zgrzyta?Upewnię się więc raz jeszcze: zgwałciłaś swojego męża, po tym incydencie on stracił ochotę na współżycie z Tobą, a Ty się temu dziwisz, tak?Nie chciałam napisać jej aż tak dosadnie jak Ty, więc troszkę złagodziłam swoje posty, ale tak naprawdę myślę identycznie, jak Ty. 22 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 09:03:41 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Kacper55 napisał/a:Najprawdopodobniej konstrukcja seksualna męża jest taka jaka jest ,tu można coś jedynie naginać ,raczej nic autorce drogi wyjścia z problemu typu , znajdź sobie kochanka ,kiedy ma dziecko ,no nie powiem czym już się przestalem dziwić temu że ostatecznie tak wiele kobiet ląduje z kotem jako towarzyszem życia ,kiedy jedynak dorosnie i Może być piesekJak na razie, ja jestem właśnie na etapie kotkowym i bardzo to sobie cenię. 23 Odpowiedź przez Kacper55 2020-09-03 09:19:26 Kacper55 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-23 Posty: 265 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Ulle ,zbyt cenię ciebie by ci dołożyć ,przyznam podczytuję twe wypowiedzi tutaj i są naprawdę spoko .Naprawdę jesteś na takim etapie swego życia? Nic z tym nie robisz?No przestań.☺ 24 Odpowiedź przez 2020-09-03 09:26:18 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-10 Posty: 2,874 Wiek: 29 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Kacper55 napisał/a:Ulle ,zbyt cenię ciebie by ci dołożyć ,przyznam podczytuję twe wypowiedzi tutaj i są naprawdę spoko .Naprawdę jesteś na takim etapie swego życia? Nic z tym nie robisz?No przestań.☺Nic z tym nie robi? Przepraszam, a co ma robic czlowiek z zyciem takim jakie chce? Jak ktos zyje jak chce to nie musi nic z tym robic bo jakis koles na forum, nie pojmuje takiego trybu zycia. Troche pokory. Co do tego gwaltu sie zgadzam. Tez mnie to wcale nie dziwi i taka jest prawda. 'To go back, you must go through yourself, and that way no man can show another.' 25 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 09:38:17 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-03 09:39:46) ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? napisał/a:Kacper55 napisał/a:Ulle ,zbyt cenię ciebie by ci dołożyć ,przyznam podczytuję twe wypowiedzi tutaj i są naprawdę spoko .Naprawdę jesteś na takim etapie swego życia? Nic z tym nie robisz?No przestań.☺Nic z tym nie robi? Przepraszam, a co ma robic czlowiek z zyciem takim jakie chce? Jak ktos zyje jak chce to nie musi nic z tym robic bo jakis koles na forum, nie pojmuje takiego trybu zycia. Troche pokory. Co do tego gwaltu sie zgadzam. Tez mnie to wcale nie dziwi i taka jest ma trochę racji, bo póki co żyje w myśl zasady, że jak się nie ma tego, co się lubi, to się lubi, co się ma. Na razie mieszkam tylko z kotem i oczywiście lubię to swoje życie, ale nie ogranicza się ono przecież tylko do kota, chociaż mój kot to naprawdę super sublokator, a raczej domownik. Tak naprawdę to zaczyna mi się coś kroić w sprawach osobistych, ale wolę nie mówić, żeby nie zapeszyc. Kacper, pytałeś kiedyś o inteligencję emocjonalną. Nie odpowiedziałam Ci wtedy, bo jakoś mi umknęło ( sorry), ale chyba zgodzisz się ze mną, że autorka wątku za wiele jej nie posiada. 26 Odpowiedź przez Kacper55 2020-09-03 10:01:59 Kacper55 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-23 Posty: 265 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Ulle ,nie ten adres twego trzy dni po rozwodzie ,dla spokoju wewnętrznego ,bez orzekania o się z tego że ci się kroi wyjście z sytuacji zycia tylko z że się rozumiemy ,mimo oburzenia 27 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 10:50:56 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-09-03 10:53:33) ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Kacper55 napisał/a:Ulle ,nie ten adres twego trzy dni po rozwodzie ,dla spokoju wewnętrznego ,bez orzekania o się z tego że ci się kroi wyjście z sytuacji zycia tylko z że się rozumiemy ,mimo oburzenia tak, rozumiem. Od trzech dni po wielkim PO? No to faktycznie daleko Ci teraz do rozważań na temat inteligencji emocjonalnej i innych tego typu dyskusji. Wiem, że jesteś bardzo wyksztalconym czlowiekiem, pracujesz na uczelni, ale niestety jak życie wiele razy pokazało, nawet nie wiem, jak bardzo inteligentny moglby być człowiek i żeby nie wiem, ile książek przeczytał, to przecież nijak nie przekłada się to na powodzenie w życiu osobistym, tzn często tak może zalozylbys swój wątek? Sama chętnie dowiedziałabym się, co stało się w Twoim życiu i być moze, umiałabym napisać Ci, jakie mam spostrzeżenia. Głowa do góry. Prędzej czy później, oby prędzej, wyjdziesz na prostą. 28 Odpowiedź przez Cyngli 2020-09-03 10:53:16 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo?Proszę o powrót do tematu wątku. Miejscem na prywatne rozmowy są netkafejki, ew. skrzynki mailowe. 29 Odpowiedź przez ulle 2020-09-03 10:54:25 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Cyngli napisał/a:Proszę o powrót do tematu wątku. Miejscem na prywatne rozmowy są netkafejki, ew. skrzynki jasne. 30 Odpowiedź przez Chardonnay123 2020-09-03 11:03:45 Chardonnay123 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-04-12 Posty: 12 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Mialam podobny problem z moim ex mezem. Okazalo sie, ze uzaleznil sie od pornografii i wolal sam sie zaspokajac przed ekranem. To latwiejsze i nie wymaga fizycznego wysilku. 31 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-03 12:25:13 Ostatnio edytowany przez Austen27 (2020-09-03 12:26:00) Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Ok, to może coś sprostuję, bo widzę, że wyszłam tu na jakaś mega napaloną erotomankę, która ubiera się wyzywająco i prowokuje wszystkich dookoła, a na dodatek gwałci swojego męża i potem płacze po kątach, że on nie ma ochoty jej dosiadać kilka razy dziennie. TO NIE JA. Jestem spokojną dziewczyną, bez wybujałej fantazji, bez oczekiwań erotycznych zabaw w stylu 50 twarzy Greya. Ubieram się normalnie, schludnie, kobieco, ale nigdy wyzywająco. Przypadki zaczepiania przez mężczyzn na ulicy zdarzają mi się często, gdy wychodzę na zakupy lub idę spacerkiem odebrać synka ze żłobka - najczęściej mam wtedy na sobie zwykłe jeansy, t-shitr, jakąś kurtkę - to wszystko. Ok, też uważam, że zachowanie tych facetów nie jest godne pochwały, nie pieję z zachwytu z tego powodu, ale jednak jest to dla mnie jakiś sygnał, że nawet nieumalowa, w stroju sportowym mogę się komuś podobać i przyciągać kwestii zmuszenia męża do seksu, widzę, że użyłam tu zbyt mocnego słowa. Może inaczej, nie zmusiłam go, nie ogłuszyłam patelnią i nie zaciągnęłam siłą do sypialni ani nie dosiadłam go też półprzytomnego na zimnych kuchennych kaflach (ludzie litości!, byłam w 6tym miesiącu ciąży). Gdy napisałam,że zmusiłam męża, chodziło mi raczej o to, że mimo wielu rozmów, podchodów, próśb, gdy mąż wciąż nie wykazywał najmniejszego zainteresowania ani inicjatywy, to ja przejęłam tę inicjatywę i doprowadziłam do zbliżenia. Mąż po prostu nie był specjalnie chętny, więc to sprawiło, że czułam się, jakbym go zmusiła - to wszystko. 32 Odpowiedź przez lindros 2020-09-03 13:24:01 lindros Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-08-16 Posty: 51 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Może mąż ma problem z porno i samogwałtem?Siedziałem w tym szambie przez 15 lat, od 5 lat jestem czysty. Mam duża wiedzę nt temat, nie tylko z autopsji, ale także z tematycznego forum. 33 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-03 14:42:08 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-03 15:11:35) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? lindros napisał/a:Może mąż ma problem z porno i samogwałtem?To wysoce dnia ,"styl życia"męża Autorki sprzyja fantazjowaniu i rozwojowi obsesji natrętnych myśli,oraz rozładowywania napięcia masturbacją napięcia nie tylko seksualnego, ilość pracy którą wykonuje może być próbą tłumienia ewentualne staraniem się wyregulowania emocjiTylko że on nic nie ma zamiaru z tym zrobić tak jak Ty to zrobiłeś dla siebie,bo nie ma żadnej motywacji do zmiany ułożył się w takim życiu i trwa jeżeli ma problem z uzależnieniem od masturbacji porno nie jest do tego przed decydującą rozmową z mężem jeżeli już wszystkie sposoby wpływania na męża do psychologa po wsparcie ułożysz sobie to czego chcesz,możliwe że nabierzesz odwagi do działania,idź do prawnika poznaj swoje prawa i możliwości .Inaczej nic się samo nie zmieni i zamieszkacie w nowym domu coraz bardziej obcy pełni wzajemnych żalów urazów się z brakiem seksu uważam za obłędny i mało prawdopodobny pomysł do wykonania przez młodą sensualną fikcji zwanej małżeństwem za wszelką cenę też jest bez i pogodzić się to można i nie jest to specjalnie trudne z brakiem( choć super łatwe też nie jest) np słodyczy ,papierosów .U zdrowej dziewczyny która jest w dodatku w związku to jakiś mocno wydumany pomysł coś co ją przerośnie,bo co w zamian czym ma wyrównać i zrekompensować brak bliskości od męża którego jeszcze kocha i ,mniszką buddyjską raczej nie też polecić wibrator i zabawki różne ,ale na tym to ja się nie znam tzn jak skuteczne takie rozwiązanie może być dla teraz jest rozgoryczona i sfrustrowana, zafiksowana w tak zwanym" kanale seksu" co ma wpływ pewnie też jakiś na libido,dlatego psychoterapia może pomóc w regulacji i powrocie do równowagi w tej dziedzinie,nie jesteś nienormalna Autorko masz życiowe zawirowanie, natomiast terapia nie zlikwiduje naturalnej instynktownej potrzeby to praca ponad siły ,jakieś ćwiczenia siłowe mogą to wytłumiać okresami,ale co to za inaczej jest jak jest się singlem a przynajmniej może tak być, Kochanek,romans po początkowej euforii i zaspokojeniu zryje Ci Austen najprawdopodobniej psychikę, bo do romansy trza mieś albo stalowe szatkować duszę, oddzielać życia od siebie rodzinne i romans, albo nie mieć sumienia,lub być "nieudolnym moralnie". "Cichociemny na paralotni" 34 Odpowiedź przez Kacper55 2020-09-03 15:14:06 Kacper55 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-23 Posty: 265 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Paslawek ,to jest jedna z lepszych twoich wypowiedzi tutaj ,chociaż cenie wszystkie .Jednak inercja w postępowaniu i zachowaniu ludzi w maszym społeczeństwie skłania mnie do stwierdzenia że twoje słowa to taki trochę groch o ścianę. 35 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-03 16:01:58 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-03 21:01:36) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Kacper55 napisał/a:Paslawek ,to jest jedna z lepszych twoich wypowiedzi tutaj ,chociaż cenie wszystkie .Jednak inercja w postępowaniu i zachowaniu ludzi w maszym społeczeństwie skłania mnie do stwierdzenia że twoje słowa to taki trochę groch o rację najczęściej pewnie tak jest po prostu - takie zdaję sobie sprawę z tego że nie jestem bogiem,Ty z kolei masz prawo i możesz być nieco przygaszony po rozwodzie,pamiętam inne Twoje wpisy w wątku Kubusia widać różnicę,tylko pewne rzeczy dobrze jest powiedzieć,mimo wszystko, i jaki będzie rezultat wpływu (np tego forum na kogokolwiek ) trudno przewidzieć,obstawiać co się stanie, za chwilę,może Autorka zniknie na lata,albo już nigdy się nie pojawi, a może nie .Nawet nie z próżności czy chęci pomądrzenia się, to warto wpływać, nie ważne co będzie tzn czy będzie nagroda za poradę ,czy nie będzie czy autorka się posłucha,czy nie posłucha. nigdy nic nie jest o tym to się sam na własnej skórze przekonałem nie połamaniec życiowy nie zasługuje na to żeby go nie jest takie ważne."Siły wyższe" są dziwne. "Cichociemny na paralotni" 36 Odpowiedź przez Cyngli 2020-09-03 18:21:50 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo?To już druga ingerencja moderacji w tym wątku. Jeśli Kacper55 zechce założyć swój własny wątek, to sobie podyskutujecie o jego problemach, ale TEN wątek należy do kogoś innego. Ostatni raz proszę o zaprzestanie off-topowania. 37 Odpowiedź przez Pronome 2020-09-03 19:47:26 Pronome Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-02-24 Posty: 626 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Porno, internetowy romans, masturbacja - tu poszukaj odpowiedzi dlaczego Twoj maz odpłynął emocjonalnie i przestań sie zaręczać. Jeśli on nie bedzie chciał coś z tym zrobić, nie uratujesz sama w pojedynkę tego małżeństwa. 38 Odpowiedź przez Ela210 2020-09-03 20:15:00 Ela210 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: mirror... Zarejestrowany: 2016-12-28 Posty: 18,091 Wiek: w pełnym rozkwicie :) Odp: Jak uratować to małżeństwo? Matylda mogla trafić..moze jakoś, wbrew Twoim intencjom ustawilaś sie do niego w pozycji matki? Ty dom budujesz, Ty decydujesz..Jak bylo wcześniej? Gdy wieje wiatr historii, Ludziom jak pięknym ptakom Rosną skrzydła, natomiast Trzęsą się portki pętakom.? 39 Odpowiedź przez Roxann 2020-09-03 20:34:48 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:Odkąd zaszłam w ciążę mój mąż stopniowo tracił zainteresowanie moją osobą, coraz częściej szukał pretekstów i okazji do spotkań ze znajomymi z pracy, zamiast spędzać czas ze mną (dodam,że nie należy do osób szczególnie towarzyskich, jest raczej typem domatora).Jak dla mnie przyczyną takiego stanu rzeczy jest romans męża, który zaczął się na tych spotkaniach. Nagle stał się towarzyski, choć nigdy nie był napisał/a:Już sama nie wiem, czy ufać,ale od 3 miesięcy pracuje zdalnie z domu, więc wychodzi tylko na szybkie zakupy. Nie miałby kiedy mnie zdradzić. Wcześniej też raczej z biura jechał na zakupy i od razu wracał do domu, co prawda wracał późno, bo koło 18-19, ale taki ma tryb pracy. Nie widzę luki na zdradę. Na obcą babę też trzeba mieć czas, trzeba mieć z nią kontakt, przyjeżdżać na spontaniczne spotkania, to jest kawał logistyki, mojemu mężowi by się po prostu nie chciało w to ma romans w pracy więc za bardzo nie musiał się wysilać z kombinowaniem. Może teraz bardziej podczas pracy zdalnej ale i to do ogarnięcia. Widocznie on z tych, którzy zostają wierni duży zbieg okoliczności jak na przypadek. 40 Odpowiedź przez m4jkel 2020-09-03 23:20:10 m4jkel Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo?Czytając ten wątek, też w pierwszym momencie pomyślałem o nałogowym porno i masturbacji, ale nie każdy facet z objawem braku zainteresowania seksem musi iść w tym kierunku. Wtedy przypomniała mi się szkoła rodzenia, w której padły ciekawe dla mnie informacje, a które być może, w jakiś sposób można by przełożyć na męża autorki. W USA zrobiono badania przyczyn rozwodów, w których powodem był brak seksu/zainteresowania partnera. Stwierdzono korelację z tymi mężczyznami, którzy byli w czasie porodu z żoną i widzieli całą akcję, a jeszcze gorzej, gdy patrzyli się bezpośrednio w srom, w czasie porodu. Wiadomo, że nie jest to przyjemny dla oka obraz, ale wtedy w ich psychice włączała się blokada na żony. Przestały być dla nich atrakcyjne, stracili pożądanie, bo wciąż mieli obraz porodu. Obraz kobiety zmęczonej, spoconej, obolałej, we krwi i w wodach płodowych etc. To przerastało ich psychikę, a też nie docierało do świadomości, że przez to stracili zainteresowanie seksem wobec ich partnerki. Dlatego uczulali nas w szkole, by broń boże nie zaglądać bezpośrednio w akcję, a trwać przy twarzy żony i pomagać w trudach porodu. Jeśli na sali był jakiś zbyt wrażliwy facet, to miał sobie całkowicie odpuścić poród i poczekać poza salą. Myśmy rozmawiali z żoną, że dam radę i dla mnie to były cudowne chwile, ale być może dla męża Autorki, jeśli był w trakcie porodu, nie bardzo. Nawet jeśli nie był, to mógł się zblokować psychicznie na to, co się działo przed porodem, brzuch, rozstępy i po porodzie, czyli połóg. Trudno ocenić jak sam się nie okreśłi, bo wierzyć mi się nie chce, że mając chętną kobietę zdrowy facet nie chciałby sobie poseksić. 41 Odpowiedź przez 2020-09-04 03:26:33 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-10 Posty: 2,874 Wiek: 29 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:Ok, to może coś sprostuję, bo widzę, że wyszłam tu na jakaś mega napaloną erotomankę, która ubiera się wyzywająco i prowokuje wszystkich dookoła, a na dodatek gwałci swojego męża i potem płacze po kątach, że on nie ma ochoty jej dosiadać kilka razy dziennie. TO NIE JA. Jestem spokojną dziewczyną, bez wybujałej fantazji, bez oczekiwań erotycznych zabaw w stylu 50 twarzy Greya. Ubieram się normalnie, schludnie, kobieco, ale nigdy wyzywająco. Przypadki zaczepiania przez mężczyzn na ulicy zdarzają mi się często, gdy wychodzę na zakupy lub idę spacerkiem odebrać synka ze żłobka - najczęściej mam wtedy na sobie zwykłe jeansy, t-shitr, jakąś kurtkę - to wszystko. Ok, też uważam, że zachowanie tych facetów nie jest godne pochwały, nie pieję z zachwytu z tego powodu, ale jednak jest to dla mnie jakiś sygnał, że nawet nieumalowa, w stroju sportowym mogę się komuś podobać i przyciągać kwestii zmuszenia męża do seksu, widzę, że użyłam tu zbyt mocnego słowa. Może inaczej, nie zmusiłam go, nie ogłuszyłam patelnią i nie zaciągnęłam siłą do sypialni ani nie dosiadłam go też półprzytomnego na zimnych kuchennych kaflach (ludzie litości!, byłam w 6tym miesiącu ciąży). Gdy napisałam,że zmusiłam męża, chodziło mi raczej o to, że mimo wielu rozmów, podchodów, próśb, gdy mąż wciąż nie wykazywał najmniejszego zainteresowania ani inicjatywy, to ja przejęłam tę inicjatywę i doprowadziłam do zbliżenia. Mąż po prostu nie był specjalnie chętny, więc to sprawiło, że czułam się, jakbym go zmusiła - to chyba nie wiesz co to gwalt jezeli myslisz, ze musisz kogos fizycznie zmusic do seksu. Gwalt to jest jak wiesz, ze ktos nie ma ochoty i nadal to robisz. Nie wazne czy przemoca czy inna metoda, nawet jak osoba nie walczy z Toba. 'To go back, you must go through yourself, and that way no man can show another.' 42 Odpowiedź przez ulle 2020-09-04 06:17:49 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,637 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Austen27 napisał/a:Ok, to może coś sprostuję, bo widzę, że wyszłam tu na jakaś mega napaloną erotomankę, która ubiera się wyzywająco i prowokuje wszystkich dookoła, a na dodatek gwałci swojego męża i potem płacze po kątach, że on nie ma ochoty jej dosiadać kilka razy dziennie. TO NIE JA. Jestem spokojną dziewczyną, bez wybujałej fantazji, bez oczekiwań erotycznych zabaw w stylu 50 twarzy Greya. Ubieram się normalnie, schludnie, kobieco, ale nigdy wyzywająco. Przypadki zaczepiania przez mężczyzn na ulicy zdarzają mi się często, gdy wychodzę na zakupy lub idę spacerkiem odebrać synka ze żłobka - najczęściej mam wtedy na sobie zwykłe jeansy, t-shitr, jakąś kurtkę - to wszystko. Ok, też uważam, że zachowanie tych facetów nie jest godne pochwały, nie pieję z zachwytu z tego powodu, ale jednak jest to dla mnie jakiś sygnał, że nawet nieumalowa, w stroju sportowym mogę się komuś podobać i przyciągać kwestii zmuszenia męża do seksu, widzę, że użyłam tu zbyt mocnego słowa. Może inaczej, nie zmusiłam go, nie ogłuszyłam patelnią i nie zaciągnęłam siłą do sypialni ani nie dosiadłam go też półprzytomnego na zimnych kuchennych kaflach (ludzie litości!, byłam w 6tym miesiącu ciąży). Gdy napisałam,że zmusiłam męża, chodziło mi raczej o to, że mimo wielu rozmów, podchodów, próśb, gdy mąż wciąż nie wykazywał najmniejszego zainteresowania ani inicjatywy, to ja przejęłam tę inicjatywę i doprowadziłam do zbliżenia. Mąż po prostu nie był specjalnie chętny, więc to sprawiło, że czułam się, jakbym go zmusiła - to w tym poście starasz się bardzo wygładzić opis Twojej sytuacji, jaki przedstawiała w pierwszym poście. Nie zgwalcilas go, bo nie walnęłas go patelnia w łeb, tego typu metod nie uzylas, jednak to był gwałt, gdyż wzbudzilas w nim mocne poczucie winy mówiąc do niego, sorry ale musisz, bo żona tez ma jakieś on zrozumiał, że fakt ma obowiązki małżeńskie i chcąc nie chcąc zmusił się do seksu z Tobą. Jednak to , co sobie wtedy pomyślał, to już inna sprawa. Nie pociagasz go seksualnie i na ten temat można mieć oczywiście kilka wyjaśniających tutaj tylko spekulujemy bazując na tym, co napisałaś. Nie znamy Cię przecież osobiście. Tak więc nie gniewaj się, bo każdy tutaj chce jak najlepiej. 43 Odpowiedź przez Ela210 2020-09-04 08:15:37 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-09-04 08:18:19) Ela210 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: mirror... Zarejestrowany: 2016-12-28 Posty: 18,091 Wiek: w pełnym rozkwicie :) Odp: Jak uratować to małżeństwo? Przecież On się odsunąl wczesniej, przed tą sytuacją, Moze to jednak klasyka, żona w ciąży, u niego odpalają się wrotki, idzie w romans w jest to, ze się odgradza, a jej wmawia, ze wszystko przecież na kogos mocno niedojrzalego. Gdy wieje wiatr historii, Ludziom jak pięknym ptakom Rosną skrzydła, natomiast Trzęsą się portki pętakom.? 44 Odpowiedź przez Roxann 2020-09-04 08:47:21 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Ela210 napisał/a:Przecież On się odsunąl wczesniej, przed tą sytuacją, Moze to jednak klasyka, żona w ciąży, u niego odpalają się wrotki, idzie w romans w jest to, ze się odgradza, a jej wmawia, ze wszystko przecież na kogos mocno To było zarówno przed porodem, jak i przed tym kiedy brzuszek Autorce urósł. Tak jakby dowiedziawszy się, że zostanie ojcem chciał wykorzystać ostatnie chwile na imprezy z ludźmi z pracy bo potem tylko obowiązki. Tyle, że takie imprezy są niebezpieczne. W dodatku facet tuż po 40-stce, a to chyba najniebezpieczniejszy wiek jeśli chodzi o pokusy z zewnątrz. Jeżeli wcześniej w łóżku im się układało, a potem nagle on nie potrzebuje i odsuwa emocjonalnie, jednocześnie twierdząc, że problemu nie widzi a kryzys sobie Autorka wmawia, to dla mnie jak nic wygląda na to, że ma kogoś. Żeby ogarnąć coś na boku naprawdę nie trzeba nie wiadomo jakich umiejętności. Jeżeli tamta kobieta też ma rodzinę, to też nie ma zbyt wiele czasu. Wystarczy wybrać "na zakupy" lub "pobiegać". Tak apropos:Austen27 napisał/a: Wieczorami kąpiemy dziecko, układamy je do snu i mój mąż albo musi jeszcze "popracować", albo siedzi na kanapie przed tv i się relaksuje. Sporadycznie od czasu do czasu wieczorami wychodzi jeszcze pobiegać, ale to są raczej rzadkie skoki też, że to popracować, to filmy porno ale... jakoś nie pasuje mi to do tego przypadku. Co innego, gdyby Autorka sama go odsunęła bo dziecko ważniejsze, a tak przecież nie było. Austen27 napisał/a: jest facetem świeżo po 40-tce, to nie jest kryzys męskości, to wiek tzw. drugiej młodości, facet w tym wieku nadal powinien być zainteresowany sexem, wiadomo, nie będzie chodził nabuzowany jak 20-latek, ale jakieś potrzeby wciąż ma. Mój mąż jest jakimś chyba wyjątkiem nie jest tylko raczej tą swoją drugą młodość przeżywa... obym się myliła. 45 Odpowiedź przez 2020-09-04 09:07:32 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-10 Posty: 2,874 Wiek: 29 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Nie ma co sie zastanawiac nad tym co jest jego powodem. Bo to nie ma najmniejszego znaczenia. Autorki sytuacji to nie rozwiazuje i nie rozwiaze. On nie chce i koniec. Na terapie tez nie chce. Pogodz sie z tym albo rozwiedz sie. 'To go back, you must go through yourself, and that way no man can show another.' 46 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 10:08:14 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-04 10:15:18) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Roxann napisał/a: W dodatku facet tuż po 40-stce, a to chyba najniebezpieczniejszy wiek jeśli chodzi o pokusy z najniebezpieczniejszy wiek u faceta to jest między 16 a 66 (umownie) rokiem życia Ela210 napisał/a:Przecież On się odsunąl wczesniej, przed tą sytuacją, Moze to jednak klasyka, żona w ciąży, u niego odpalają się wrotki, idzie w romans w jest to, ze się odgradza, a jej wmawia, ze wszystko przecież na kogos mocno też jest mający romans szybko opanowują sztukę kamuflażu i konspiracje tu inwencja jest mąż Autorki to się kojarzy z typem żonatego "starego kawalera" co się ożenił bo już czas i wypada,trzeba odhaczyć następny etap,wstyd być starym kawalerem,albo mu kazali i musiał, czyli takie męskie "małżeństwo tylko z rozsądku" możliwe że coś w sobie wzbudzał w okresie narzeczeństwa bo takie "aktorzenie", wczucie emocji na żądanie i potrzebę chwili z niby wiara/ w udawanie jest możliwe tylko że na krótką metę taki ,tu też się domyślam bo Austen nie opisuje za bardzo okresu przed ślubem .Te jego teksty do żony są jak opędzanie się,właśnie kogoś kto się odsunął i zapadł we własnym świecie fantazji lub może z resztą zupełnie inaczej widzieć tamten okres przed ślubem i zaraz po bo była zakochana .Wybrał młodszą atrakcyjną "reprezentacyjną żonę" i tak sobie siedzi zadowolony wszystko "normalnie" czy siak nie jest się z tym ? Jak to zrobić ? "Cichociemny na paralotni" 47 Odpowiedź przez Roxann 2020-09-04 10:20:54 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a: Austen nie opisuje za bardzo okresu przed ślubem .Te jego teksty do żony są jak opędzanie się,właśnie kogoś kto się odsunął i zapadł we własnym świecie fantazji lub może z resztą zupełnie inaczej widzieć tamten okres przed ślubem i zaraz po bo była zakochana .Wybrał młodszą atrakcyjną "reprezentacyjną żonę" i tak sobie siedzi zadowolony wszystko "normalnie" czy siak nie jest się z tym ? Jak to zrobić ?No właśnie, nie wiadomo dokładnie jak to wcześniej wyglądało. Czy rzeczywiscie było to małżeństwo z rozsądku i jak już spełniło obowiązek (ciąża, dziecko), to ta sfera może nie istnieć. Wcale krótko ze sobą nie byli przed ciążą więc raczej gdyby było coś nie tak, to Austen by to zauważyła. Zakochanie, zakochaniem ale pożadania chyba nie da się udawać przez kilka lat (mówię tu o mężu). 48 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 10:51:16 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-04 11:04:30) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Roxann napisał/a:paslawek napisał/a: Austen nie opisuje za bardzo okresu przed ślubem .Te jego teksty do żony są jak opędzanie się,właśnie kogoś kto się odsunął i zapadł we własnym świecie fantazji lub może z resztą zupełnie inaczej widzieć tamten okres przed ślubem i zaraz po bo była zakochana .Wybrał młodszą atrakcyjną "reprezentacyjną żonę" i tak sobie siedzi zadowolony wszystko "normalnie" czy siak nie jest się z tym ? Jak to zrobić ?No właśnie, nie wiadomo dokładnie jak to wcześniej wyglądało. Czy rzeczywiscie było to małżeństwo z rozsądku i jak już spełniło obowiązek (ciąża, dziecko), to ta sfera może nie istnieć. Wcale krótko ze sobą nie byli przed ciążą więc raczej gdyby było coś nie tak, to Austen by to zauważyła. Zakochanie, zakochaniem ale pożadania chyba nie da się udawać przez kilka lat (mówię tu o mężu).Oni są 4 lata parą to bardzo krótko .Czy można udawać pożądanie np przez 3 lata dla mnie to nie do pomyślenia( przynajmniej teraz i od pewnego czasu) ,ale Rox wierz mi da mi się że znacznie częściej kobiety oskarża się o takie działanie,a kobiety częściej się przyznają do tego z tym żeby wytrzymać w takim układzie trzeba mieć odskocznie i stymulatory możliwość ucieczki w coś .Romans,kompulsywnie traktowane hobby ,nałogi rozwijają się w takich warunkach "znakomicie",albo marazm letarg no nie wiem taki półsen na chodzące ciało za życia budzi się tylko jak musi zachować to się skończy prędzej czy później, bo to takie "sztuczne "zmienianie myślenia i czucia nie ma podstawy i fundamentu w miłości to jest takie odtwarzanie marny 4 znany mi rozwiedziony facet ( taki co rozwiódł się jak podostawiał różne rzeczy, substancje, ale nie tylko substancje) jak trochę oprzytomnieje przyznaje że był w takim układzie z rozsądku dla alibi i pozoru że jest był normalny,oszukał sam siebie postawa wcale nie jest charakterystyczna tylko dla osób z problemami/nałogami, w sensie oni tego nie wymyślili nie mają na to się małpują a potem potrafią imitować całkiem przekonywająco ,mało tego potrafią nie raz sami się przekonać jak im tak wygodnie ale to wszystko do czasu i pewnego stopnia walnie z cała siłą kiedyś tam. "Cichociemny na paralotni" 49 Odpowiedź przez Roxann 2020-09-04 11:16:12 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:Oni są 4 lata parą to bardzo krótko .Czy można udawać pożądanie np przez 3 lata dla mnie to nie do pomyślenia ,ale Rox wierz mi da mi się że znacznie częściej kobiety oskarża się o takie działanie,a kobiety częściej się przyznają do tego z tym żeby wytrzymać w takim układzie trzeba mieć odskocznie i stymulatory możliwość ucieczki w coś .I krótko i długo ale może rzeczywiscie ten trop jest słuszny. Możliwe, że odpowiedź leży w przeszłości małżonka czy rzeczywiście dobijając 40-stki miał parcie na małżeństwo więc udawał (albo Austen nie zauważała niepokojących sygnałów), a jak pojawiła ciąża po prostu odpuścił bo jak dla niego wszystko jest ok. Ma młodszą, ładną żonę, zdrowe dziecko, dom budują - rodzina niemal idealna. 1,5 roku znajomości przed ślubem, 2,5 przed narodzinami dziecka to rzeczywiście niewiele, szczególnie w tym wieku, kiedy facet ma połowę dorosłego życia za sobą. Z drugiej str ja ze swoim jestem też zaraz 1,5 roku i wydaje mi się, ze znam go na wylot z 20l ale jak sam wiesz, przez ten czas różne rzeczy wychodziły i nie wiem czy jeszcze jakiś trup z szafy nie wylezie, choć wydaje mi się, że sprawdziłam wszystkie zakamarki. Nie zmienia to jednak faktu, ze miłość czy też stan zakochania sprawia, że przymykamy oczy na pewne rzeczy, tracimy czujność, widzimy rzeczywistość w różowych barwach. Także ręki za niego uciąć bym nie dała 50 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-04 12:14:31 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:Pogodzić się z tym ? Jak to zrobić ?Można przy pomocy kogoś takiego właśnie jak terapeuta. Autorka ma chyba zaufanie do takiej pomocy, skoro ciągnęła męża na można sobie powiedzieć, że bardziej mi zależy na bezpieczeństwie, na pełnej rodzinie itd. itp. bardziej niż na byciu pożądaną, seksie. A jeśli nie, zawsze można odejść. Człowiek potrafi sobie zracjonalizować dosłownie wszystko. Ta sytuacja, jak wiele innych, pokazuje tylko, że nie ma magicznego wyjścia pozbawionego kosztów. 51 Odpowiedź przez Netania 2020-09-04 13:25:23 Netania Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo?AUSTEN napisałam Ci maila. Odpisz, jeśli będziesz chciała. Pozdrawiam 52 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 13:53:17 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-04 14:14:09) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:Pogodzić się z tym ? Jak to zrobić ?Można przy pomocy kogoś takiego właśnie jak terapeuta. Autorka ma chyba zaufanie do takiej pomocy, skoro ciągnęła męża na można sobie powiedzieć, że bardziej mi zależy na bezpieczeństwie, na pełnej rodzinie itd. itp. bardziej niż na byciu pożądaną, seksie. A jeśli nie, zawsze można odejść. Człowiek potrafi sobie zracjonalizować dosłownie wszystko. Ta sytuacja, jak wiele innych, pokazuje tylko, że nie ma magicznego wyjścia pozbawionego słynne "nie można mieć wszystkiego"Magdo w praktyce to zależy na kogo Austen ( można poteoretyzować puścić wodze wyobraźni)trafi , na jakiego terapeutę,podejście do klienta i w jakim nurcie (oczywiście można też zmienić jak terapia nie odpowiada nie przynosi trwałej poprawy i ulgi, uwolnienia od cierpienia) Jeden zaleci zasugeruje odejście,szukanie szczęścia w sobie, być może poleci nawet jogę medytacje doraźnie sport,rozwijanie pasji w hobby,drugi zaleci lekką ręką romans na boku, seks bez miłości i zobowiązań, potem terapia będzie polegać na wachlowaniu gazetą Autorki ,relatywizowaniu moralności,etyki,racjonalizowanie to kij co ma dwa końce i pracą nad niby odpuszczaniem sobie skrupułów, wyrzutów sumienia, "neutralizacji" poczucia winy coś jak notoryczna "spowiedź" , jak ta faktycznie znajdzie sobie zastępstwo do seksu i bliskości , a jeszcze inny zaleci poradzi "nie pogodzenie się" czyli "walkę" o związek to co Austen już przerabiała bezskuteczne,wszelkie metody wpływania na męża rożne "tańce na rurze",przebieranie się, wabienie, uwodzenie,rzucanie uroków. Czyli wariant z pozostaniem w małżeństwie będzie tylko znowu szukaniem paliwa do życia z kimś kto nie wiadomo czy kocha i niema jak tego zweryfikować tak do końca .Takich znachorów duszy Austen znajdzie na pewno i może przez jakiś czas nawet uzależnić się od terapii tkwić w błogostanie bez głębszej świadomości siebie .To też ciężar straszliwy wymóg bycia doskonałym z cudaczną "bezwarunkowością" w związku który jest z definicji oczywistą więzią na wielu poziomach i wzajemność ma wpisaną naturalnie."Białe małżeństwo" na etapie życia Austen i próby ułożenia się,przetrwania w tym "tworze" to przysłowiowe Himalaje zbyt wielki ciężar .Zapominamy o tym że Autorka prawdopodobnie ma również kobiecą, ludzką, przyrodzoną naturalnie potrzebą dawania miłości, ,bliskości to nie do pominięcia, a adresat ma w nosie jakiekolwiek potrzeby Autorki .Miłość do dziecka też może być zagrożona w takim układzie. Wypracować w ten sposób można tymczasowo tylko cieniutką "strefę komfortu" ,powierzchowne i płytkie,w gruncie rzeczy zależne ( od strasznych pierdół ) poczucie bezpieczeństwa, szukając jakiejś (lichej ) równowagi na zdaniem to niezdrowe podejście, leczenie życiu miewa to psychosomatyczne poważne konsekwencje mimo takiej doraźnej terapii np zespół Kehrera oraz inne dolegliwości ukryte i lekceważone, bardzo niebezpieczna sprawa, ale życie takie jest napisał/a:AUSTEN napisałam Ci maila. Odpisz, jeśli będziesz chciała. PozdrawiamAusten jak naprawdę chcesz rozwiązać swój problem a nie tylko spuścić parę i poużalać się, to pogadaj z Netanią, w samą porę się pojawiła ściągnięta telepatycznie, jej historia jest też bardzo podobna do Twojej, a jej przypadek odkąd jestem na forum po prostu w takich sytuacja przychodzi na myśl . "Cichociemny na paralotni" 53 Odpowiedź przez Netania 2020-09-04 14:11:56 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-09-04 14:13:08) Netania Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:Pogodzić się z tym ? Jak to zrobić ?Można przy pomocy kogoś takiego właśnie jak terapeuta. Autorka ma chyba zaufanie do takiej pomocy, skoro ciągnęła męża na można sobie powiedzieć, że bardziej mi zależy na bezpieczeństwie, na pełnej rodzinie itd. itp. bardziej niż na byciu pożądaną, seksie. A jeśli nie, zawsze można odejść. Człowiek potrafi sobie zracjonalizować dosłownie wszystko. Ta sytuacja, jak wiele innych, pokazuje tylko, że nie ma magicznego wyjścia pozbawionego słynne "nie można mieć wszystkiego"Magdo w praktyce to zależy na kogo Austen ( można poteoretyzować puścić wodze wyobraźni)trafi , na jakiego terapeutę,podejście do klienta i w jakim nurcie (oczywiście można też zmienić jak terapia nie odpowiada nie przynosi trwałej poprawy i ulgi, uwolnienia od cierpienia) Jeden zaleci zasugeruje odejście,szukanie szczęścia w sobie, być może poleci nawet jogę medytacje doraźnie sport,rozwijanie pasji w hobby,drugi zaleci lekką ręką romans na boku, seks bez miłości i zobowiązań, potem terapia będzie polegać na wachlowaniu gazetą Autorki ,relatywizowaniu moralności,etyki,racjonalizowanie to kij co ma dwa końce i pracą nad niby odpuszczaniem sobie skrupułów, wyrzutów sumienia, "neutralizacji" poczucia winy coś jak notoryczna "spowiedź" , jak ta faktycznie znajdzie sobie zastępstwo do seksu i bliskości , a jeszcze inny zaleci poradzi "nie pogodzenie się" czyli "walkę" o związek to co Austen już przerabiała bezskuteczne,wszelkie metody wpływania na męża rożne "tańce na rurze",przebieranie się, wabienie, uwodzenie,rzucanie uroków. Czyli wariant z pozostaniem w małżeństwie będzie tylko znowu szukaniem paliwa do życia z kimś kto nie wiadomo czy kocha i niema jak tego zweryfikować tak do końca .Takich znachorów duszy Austen znajdzie na pewno i może przez jakiś czas nawet uzależnić się od terapii tkwić w błogostanie bez głębszej świadomości siebie .To też ciężar straszliwy wymóg bycia doskonałym z cudaczną "bezwarunkowością" w związku który jest z definicji oczywistą więzią na wielu poziomach i wzajemność ma wpisaną naturalnie."Białe małżeństwo" na etapie życia Austen i próby ułożenia się,przetrwania w tym "tworze" to przysłowiowe Himalaje zbyt wielki ciężar .Zapominamy o tym że Autorka prawdopodobnie ma również kobiecą, ludzką, przyrodzoną naturalnie potrzebą dawania miłości, ,bliskości to nie do pominięcia, a adresat ma w nosie jakiekolwiek potrzeby Autorki .Miłość do dziecka też może być zagrożona w takim układzie. Wypracować w ten sposób można tymczasowo tylko cieniutką "strefę komfortu" ,powierzchowne i płytkie,w gruncie rzeczy zależne ( od strasznych pierdół ) poczucie bezpieczeństwa, szukając jakiejś (lichej ) równowagi na zdaniem to niezdrowe podejście, leczenie przyczyn i życiu miewa to psychosomatyczne poważne konsekwencje mimo takiej doraźnej terapii np zespół Kehrera oraz inne dolegliwości ukryte i lekceważone, bardzo niebezpieczna sprawa, ale życie takie jest może napiszę jak wygląda naście lat "takiego"małżeństwa. Myślałam... pewnie mu się nie podobam, bo jestem za gruba. Cycki mam za duże, tyłek nie moim przypadku - zarzynanie się z wszelkimi możliwymi bardziej i mniej sławnymi trenerkami fitness, zyliardy diet, noce przeryczane w poduszkę, wieczne żebry, tulenie się do kawałka skały, która w teorii powinna być ci najbliższą osobą na tej planecie. Żebry. Rzucony z łaski raz na rok seks - i wierz mi, Austen - wiem doskonale co masz na myśli pisząc o "gwałcie". Znowu żebry, pindrzenie się, chudnięcie- które on RAZ zauważa przy znajomych. Zauważa, co nie znaczy, że w kwestii seksu cokolwiek się zmienia. Żebry, żebry o seks, o przytulenie, o buziaka. W lustrze widzę siebie jako potwora w ludzkiej skórze, obmierzłą, paskudną istotę, której własny mąż nie chce tykać. Żebry. Z łózka zwiewa o rano. Niby spać mu się nie chce. Kladzie się o - bo śpiący. Przed snem sesja biegowa. Na seks jest za stary. Ale ultramaratony górskie zasuwa na lekkiej zadyszce. Maraton? Pikuś. Na seks jest ZA STARY. Człowiek 40 letni. Żebry, wieczne żebry. Upokorzenie, smutek, żal, wieczne przygnębienie. Terapia? Po co. Seks inicjuje 2 razy. DWA. W noc poślubną, i jak chciał drugie dziecko. Bo kuzynka w drugą ciążę zaszła. Więc on też chciał drugie. Żebry bez końca. Rozmowy do obrzygu. Aż zamilkłam. Najdlużej nie uprawiałam seksu z mężem - prawie 4 lata. A tak to raz w roku laskawie po miesiącach żebrania się zgadzał. Pod koniec zaliczyłam romans. Nie polecam. To jak wejście z deszczu pod rynnę. Fajnie jest na chwilkę. Niedługo będę 2 lata po rozwodzie. Szarpię się z nieco zrytym przez małzeństwo i romans berecikiem, ale wierzę, że w koncu będzie lepiej. Sądzę, że jestem lepszą mamą niż byłam. Woele frustracji mniej lub bardziej świadomie przerzucałam ma dziecko. Ech... 54 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-04 14:13:59 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-09-04 14:15:37) MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo?pasławku, jasne, że to małżeństwo, jeśli w takim stanie przetrwa, to nie będzie najprawdopodobniej pełnią szczęścia dla autorki. Jestem przekonana, że sama ewakuowałabym się z niego, Ty pewnie także i wiele innych osób. Ale to forum w dużej mierze mnie nauczyło, że dla każdego coś miłego. Ludzie wybaczają zdrady, nawet jeśli zdrajca wcale o to nie prosi i tu pojawia się szereg uzasadnień z ich strony, godzą się na traktowanie bez krzty szacunku, tolerują przemoc itp. A to wszystko wynika głównie z ich własnych deficytów. Jakoś jednak ci, którzy decydują się na terapię, zaczynają doceniać siebie, rozumieć, że mają jedno życie, że mają na nie wpływ, że to, jak i z kim żyją, to kwestia ich wyboru i decyzji. Po prostu pod okiem kogoś, kto jest tam, żeby im pomóc dotrzeć do siebie i swoich deficytów oraz zrozumieć laitmotywy własnego życia, dokonuje się w nich taka zmiana niż usilne próby zmiany drugiego człowieka, „naprawianie” go na siłę i wbrew jego woli, żeby osiągnął zakładany standard. 55 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-04 14:16:30 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Paslawek, może być coś w tym, co napisałeś. Czasem sama mam wrażenie, jakby mój mąż mnie po prostu wcześniej zwiódł, oszukał, mówił co chciałam usłyszeć, żeby doprowadzić do ślubu i założyć rodzinę (bo właśnie był już czas, bo rodzina naciskała, bo miał dość pytań z zewnątrz, a kiedy? a czemu? etc.). Mój mąż wcześniej miał tylko dwa poważne związki, z czego w jednym był o krok od ślubu,ale nigdy za bardzo nie chciał o nich opowiadać. Ogólnie zawsze ilekroć usiłowałam wypytać go o jego przeszłość, byłe partnerki, o dzieciństwo, relacje w domu, relacje z rodzicami - to zawsze się denerwował, szybko ucinał rozmowę, rzucał że mam przestać go cisnąć, bo on nie lubi wywlekać przeszłości i takie tam, wiec na dobrą sprawę, im dalej w las, tym ja bardziej czułam,że tak naprawdę nie znam swojego męża. Nie wiem, co lubi w łożku ani poza nim, nie wiem, jak wyglądało jego dzieciństwo i relacje z poszczególnymi członkami rodziny, nie wiem wielu rzeczy, o których ludzie normalnie ze sobą rozmawiają, bo w ten właśnie sposób przecież się poznają, uczą się siebie wzajemnie, poznają swoje granice bezwzględne, swoje pasje, przyjemności. W tym kryje się wszystko, a mój mąż ma bardzo wiele zachowań i blokad, które mnie zaskakują - najczęściej wychodzi to przypadkiem, bo oczywiście sam nigdy mnie o tym nie uprzedził. I nagle ten fantastyczny, dojrzały, opanowany, cierpliwy, stateczny mężczyzna zmienia się w obcego mi człowieka, o którym nic nie wiem, a jak nic nie wiem, to jak mam z nim dłużej żyć pod jednym dachem i wychowywać nasze dziecko?Co do terapii, nie do końca ufam tego typu metodom, bo sama w życiu uczęszczałam na terapie dwukrotnie, ale niestety nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów. Najprawdopodobniej nie dopraliśmy się z terapeutą, źle dobrana metoda etc. Nie mam jednak już kompletnie pomysłu, jak sama mogłabym dotrzeć do męża i przebić się przez mur, który między nami postawił, dlatego liczyłam, że pomoc wyszkolonego w tym zakresie człowieka mogłabym coś dać. 56 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 14:32:28 paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? MagdaLena1111 napisał/a:pasławku, jasne, że to małżeństwo, jeśli w takim stanie przetrwa, to nie będzie najprawdopodobniej pełnią szczęścia dla autorki. Jestem przekonana, że sama ewakuowałabym się z niego, Ty pewnie także i wiele innych osób. Ale to forum w dużej mierze mnie nauczyło, że dla każdego coś miłego. Ludzie wybaczają zdrady, nawet jeśli zdrajca wcale o to nie prosi i tu pojawia się szereg uzasadnień z ich strony, godzą się na traktowanie bez krzty szacunku, tolerują przemoc itp. A to wszystko wynika głównie z ich własnych deficytów. Jakoś jednak ci, którzy decydują się na terapię, zaczynają doceniać siebie, rozumieć, że mają jedno życie, że mają na nie wpływ, że to, jak i z kim żyją, to kwestia ich wyboru i decyzji. Po prostu pod okiem kogoś, kto jest tam, żeby im pomóc dotrzeć do siebie i swoich deficytów oraz zrozumieć laitmotywy własnego życia, dokonuje się w nich taka zmiana niż usilne próby zmiany drugiego człowieka, „naprawianie” go na siłę i wbrew jego woli, żeby osiągnął zakładany rację wiadomo każdy ma swoją drogę do siebie,nie raz przez doświadczenia o których za młodu nawet się nie śniło i nie było jak pomyśleć, bo miało być tak pięknie, czysto,na bogato,łatwo,lekko, miło i przyjemnie i polecałabym Austen terapię jak najbardziej głownie dla niej samej i dlatego że jest właśnie normalna,dla wzmocnienia oprzytomnienia, wyciszenia obaw i urazów na początek, a nie po to żeby zmieniać rzeczy jednak nie da się zaakceptować ,jeżeli rozpocznie się już proces zdrowego kochania,akceptowania siebie to już piszę jako praktyk co ma czasem w życiu bezpośrednio do czynienia z połamańcami różnej maści, taki mój los na własne życzenie z resztą "Cichociemny na paralotni" 57 Odpowiedź przez ra-sowa 2020-09-04 14:41:36 ra-sowa Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-08-21 Posty: 57 Odp: Jak uratować to małżeństwo? a ja tak trochę obok tematu, ale w sumie może Autorce pomoże: skąd u facetów ta niechęć czy wręcz strach przed rozmową? Mój znajomy twierdz, że przeciętny facet to tchórz i niestety przyznaję mu rację...Jak można zbudować cokolwiek gdy tylko jedna strona widzi problem? Zakładam, że druga tylko udaje, że nie widzi, jak w tym przypadku gdzie brak sexu jest faktem a zainteresowani się przecież na to nie umawiali. Austen Twój mąż pewnie myśli że idzie po linii najmniejszego oporu ignorując Twoje obawy, w głowie sobie tłumacząc, że nie chce Cię urazić. G... prawda! Nie ma gorszego sposobu na urażenie/obrażenie jak właśnie lekceważenie. Każda kłótnia, choćby z rzucaniem talerzami lepsza jest od tego. Powiedz Austen jeszcze czy ta oziębłość jest tylko na poziomie łóżkowym? Czy może jest czuły, przytula i głaszcze, stosuje zdrobnienia w życiu codziennym? Czy martwi się o Ciebie jak jesteś zmęczona/chora/smutna? I czy Ty w ogóle czujesz się kochana? Bo nie wiem czy tu jest robota dla seksuologa (on)/ terapeuty (razem)/ czy prawnika (Ty sama...) 58 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-09-04 15:03:51 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,539 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:pasławku, jasne, że to małżeństwo, jeśli w takim stanie przetrwa, to nie będzie najprawdopodobniej pełnią szczęścia dla autorki. Jestem przekonana, że sama ewakuowałabym się z niego, Ty pewnie także i wiele innych osób. Ale to forum w dużej mierze mnie nauczyło, że dla każdego coś miłego. Ludzie wybaczają zdrady, nawet jeśli zdrajca wcale o to nie prosi i tu pojawia się szereg uzasadnień z ich strony, godzą się na traktowanie bez krzty szacunku, tolerują przemoc itp. A to wszystko wynika głównie z ich własnych deficytów. Jakoś jednak ci, którzy decydują się na terapię, zaczynają doceniać siebie, rozumieć, że mają jedno życie, że mają na nie wpływ, że to, jak i z kim żyją, to kwestia ich wyboru i decyzji. Po prostu pod okiem kogoś, kto jest tam, żeby im pomóc dotrzeć do siebie i swoich deficytów oraz zrozumieć laitmotywy własnego życia, dokonuje się w nich taka zmiana niż usilne próby zmiany drugiego człowieka, „naprawianie” go na siłę i wbrew jego woli, żeby osiągnął zakładany rację wiadomo każdy ma swoją drogę do siebie,nie raz przez doświadczenia o których za młodu nawet się nie śniło i nie było jak pomyśleć, bo miało być tak pięknie, czysto,na bogato,łatwo,lekko, miło i przyjemnie i polecałabym Austen terapię jak najbardziej głownie dla niej samej i dlatego że jest właśnie normalna,dla wzmocnienia oprzytomnienia, wyciszenia obaw i urazów na początek, a nie po to żeby zmieniać rzeczy jednak nie da się zaakceptować ,jeżeli rozpocznie się już proces zdrowego kochania,akceptowania siebie to już piszę jako praktyk co ma czasem w życiu bezpośrednio do czynienia z połamańcami różnej maści, taki mój los na własne życzenie z resztą Właśnie! A nie masz wrażenia, że autorka przyszła tutaj i usypała stosik na męża i zaprasza do wspólnych śpiewów przy poszło nie tak, bo wielu nie spodobała się to, że stosuje naciski i manipulacje, zmuszając męża do czegoś, na co nie ma ochoty lub do reakcji obronnych, więc próbowała łagodzić wcześniejszą mnie to jest kolejny wątek, kolejna autorka, która oczekuje, że to druga osoba się zmieni. To wcale nie znaczy, że ta zmiana nie byłaby na korzyść i jest wielce pożądana i mogłaby być w wielu wymiarach korzystania dla męża autorki. Chodzi o spychanie odpowiedzialności za własne życie, za własna satysfakcję na drugą osobę, nawet wówczas, gdy ta osoba tego nie chce. Takie to trochę narcystyczne, chociaż to słowo wydaje mi się tutaj nad wyraz. Bo jednak w związku problem jednej osoby jest wspólnym problemem. Tylko trzeba rozgraniczyć sytuację, gdy dwoje ciągnie wóz, a przypadkiem, gdzie tylko jedno się wykrwawia, a drugie patrzy na to obojętnie. 59 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-04 15:39:22 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-04 15:40:43) paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:pasławku, jasne, że to małżeństwo, jeśli w takim stanie przetrwa, to nie będzie najprawdopodobniej pełnią szczęścia dla autorki. Jestem przekonana, że sama ewakuowałabym się z niego, Ty pewnie także i wiele innych osób. Ale to forum w dużej mierze mnie nauczyło, że dla każdego coś miłego. Ludzie wybaczają zdrady, nawet jeśli zdrajca wcale o to nie prosi i tu pojawia się szereg uzasadnień z ich strony, godzą się na traktowanie bez krzty szacunku, tolerują przemoc itp. A to wszystko wynika głównie z ich własnych deficytów. Jakoś jednak ci, którzy decydują się na terapię, zaczynają doceniać siebie, rozumieć, że mają jedno życie, że mają na nie wpływ, że to, jak i z kim żyją, to kwestia ich wyboru i decyzji. Po prostu pod okiem kogoś, kto jest tam, żeby im pomóc dotrzeć do siebie i swoich deficytów oraz zrozumieć laitmotywy własnego życia, dokonuje się w nich taka zmiana niż usilne próby zmiany drugiego człowieka, „naprawianie” go na siłę i wbrew jego woli, żeby osiągnął zakładany rację wiadomo każdy ma swoją drogę do siebie,nie raz przez doświadczenia o których za młodu nawet się nie śniło i nie było jak pomyśleć, bo miało być tak pięknie, czysto,na bogato,łatwo,lekko, miło i przyjemnie i polecałabym Austen terapię jak najbardziej głownie dla niej samej i dlatego że jest właśnie normalna,dla wzmocnienia oprzytomnienia, wyciszenia obaw i urazów na początek, a nie po to żeby zmieniać rzeczy jednak nie da się zaakceptować ,jeżeli rozpocznie się już proces zdrowego kochania,akceptowania siebie to już piszę jako praktyk co ma czasem w życiu bezpośrednio do czynienia z połamańcami różnej maści, taki mój los na własne życzenie z resztą Właśnie! A nie masz wrażenia, że autorka przyszła tutaj i usypała stosik na męża i zaprasza do wspólnych śpiewów przy poszło nie tak, bo wielu nie spodobała się to, że stosuje naciski i manipulacje, zmuszając męża do czegoś, na co nie ma ochoty lub do reakcji obronnych, więc próbowała łagodzić wcześniejszą mnie to jest kolejny wątek, kolejna autorka, która oczekuje, że to druga osoba się zmieni. To wcale nie znaczy, że ta zmiana nie byłaby na korzyść i jest wielce pożądana i mogłaby być w wielu wymiarach korzystania dla męża autorki. Chodzi o spychanie odpowiedzialności za własne życie, za własna satysfakcję na drugą osobę, nawet wówczas, gdy ta osoba tego nie chce. Takie to trochę narcystyczne, chociaż to słowo wydaje mi się tutaj nad wyraz. Bo jednak w związku problem jednej osoby jest wspólnym problemem. Tylko trzeba rozgraniczyć sytuację, gdy dwoje ciągnie wóz, a przypadkiem, gdzie tylko jedno się wykrwawia, a drugie patrzy na to jest jak napisałaś u przeważającej większości osób, która trafia na forum albo trafia na którąś z form terapii ,grup wsparcia np dla osób współuzależnionych, współzależnych czy uzależnionych od emocji czy uzależnionych od drugiej pewno jest tak bardzo często na samym początku i Ty i ja i wielu użytkowników zna wiele takich wątków gdzie przede wszystkim głównie chodzi o to i porady żeby tak się zmienić żeby on się zmienił,poużalać,znaleźć sposób dotarcia przełamania, wpływania na różne sposoby , potem różnie bywa albo wątek kończy się po jednej dwóch stronach albo później po różnych przygodach, wzlotach i upadkach mamy do czynienia ze zwycięstwem i z taką Tonią80,Netanią,Marvie, oczywiście nie koniec własnego życia to początek panowania nad tak czy inaczej ma dziwną właściwość rodzenia się w bólach . "Cichociemny na paralotni" 60 Odpowiedź przez ra-sowa 2020-09-04 15:53:49 ra-sowa Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-08-21 Posty: 57 Odp: Jak uratować to małżeństwo? paslawek napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:paslawek napisał/a:Masz rację wiadomo każdy ma swoją drogę do siebie,nie raz przez doświadczenia o których za młodu nawet się nie śniło i nie było jak pomyśleć, bo miało być tak pięknie, czysto,na bogato,łatwo,lekko, miło i przyjemnie i polecałabym Austen terapię jak najbardziej głownie dla niej samej i dlatego że jest właśnie normalna,dla wzmocnienia oprzytomnienia, wyciszenia obaw i urazów na początek, a nie po to żeby zmieniać rzeczy jednak nie da się zaakceptować ,jeżeli rozpocznie się już proces zdrowego kochania,akceptowania siebie to już piszę jako praktyk co ma czasem w życiu bezpośrednio do czynienia z połamańcami różnej maści, taki mój los na własne życzenie z resztą Właśnie! A nie masz wrażenia, że autorka przyszła tutaj i usypała stosik na męża i zaprasza do wspólnych śpiewów przy poszło nie tak, bo wielu nie spodobała się to, że stosuje naciski i manipulacje, zmuszając męża do czegoś, na co nie ma ochoty lub do reakcji obronnych, więc próbowała łagodzić wcześniejszą mnie to jest kolejny wątek, kolejna autorka, która oczekuje, że to druga osoba się zmieni. To wcale nie znaczy, że ta zmiana nie byłaby na korzyść i jest wielce pożądana i mogłaby być w wielu wymiarach korzystania dla męża autorki. Chodzi o spychanie odpowiedzialności za własne życie, za własna satysfakcję na drugą osobę, nawet wówczas, gdy ta osoba tego nie chce. Takie to trochę narcystyczne, chociaż to słowo wydaje mi się tutaj nad wyraz. Bo jednak w związku problem jednej osoby jest wspólnym problemem. Tylko trzeba rozgraniczyć sytuację, gdy dwoje ciągnie wóz, a przypadkiem, gdzie tylko jedno się wykrwawia, a drugie patrzy na to jest jak napisałaś u przeważającej większości osób, która trafia na forum albo trafia na którąś z form terapii ,grup wsparcia np dla osób współuzależnionych, współzależnych czy uzależnionych od emocji czy uzależnionych od drugiej pewno jest tak bardzo często na samym początku i Ty i ja i wielu użytkowników zna wiele takich wątków gdzie przede wszystkim głównie chodzi o to i porady żeby tak się zmienić żeby on się zmienił,poużalać,znaleźć sposób dotarcia przełamania, wpływania na różne sposoby , potem różnie bywa albo wątek kończy się po jednej dwóch stronach albo później po różnych przygodach, wzlotach i upadkach mamy do czynienia ze zwycięstwem i z taką Tonią80,Netanią,Marvie, oczywiście nie koniec własnego życia to początek panowania nad tak czy inaczej ma dziwną właściwość rodzenia się w bólach .Ale nie zapominajcie, że Autorka podjęła szereg prób dotarcia do sedna problemu. Mąż nie współpracuje tylko wyśmiewa jej obawy, dlatego przyszła tutaj. Zgadzam się, że szantaż i straszenie rozwodem są dziecinne i raczej nie zdadzą się na nic, ale skoro dojrzałe metody nie skutkują to się człowiek w desperacji łapie się różnych metod. Nie każdy jest na tym poziomie rozwoju osobistego by widzieć rozwiązanie zaraz po dostrzeżeniu problemu. Czasem mamy w głowie odpowiedzi na swoje wątpliwości, ale są one na tyle przykre, że nie chcemy ich słuchać. Bo kto otwarcie powie sobie: nie pociągam męża/on mnie zdradza/nie kocha. Szukamy odpowiedzi na zewnątrz, ale ostateczne decyzje i ich konsekwencje ponosimy samiPlus dla niej że w przeciwieństwie do męża próbuje.
xncSpp. chx8lciq3c.pages.dev/66chx8lciq3c.pages.dev/125chx8lciq3c.pages.dev/174chx8lciq3c.pages.dev/65chx8lciq3c.pages.dev/228chx8lciq3c.pages.dev/155chx8lciq3c.pages.dev/57
jak uratować małżeństwo forum